wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 40/ Nie wiedziałam, że to będzie takie trudne.

Obudziłam się w białym pokoju, było około 9 rano, ubrałam na siebie szlafrok i poszłam po Lili żeby ją nakarmić. Przeszłam przez kilka korytarzy odwiedziłam nowe znajome i dotarłam do sali 175 nie był to długi marsz. Weszłam po cichu do pokoju, gdyż zauważyłam inne dzieci które słodko spały, poszukałam mojego i zabrałam ją z łóżeczka udając się do mojego pokoju. Jak na dziecko była bardzo spokojna ale czasem lubiła wariować. Mimo iż żyje od wczoraj na tym świecie ja już wiem prawie wszystko o niej. Usiadłam wygodnie na łóżko, położyłam ją na rękach i karmiłam. Nagle zadzwonił mój telefon, to jak zwykle troskliwy tatuś który nie wyżymałby nie dzwoniąc do mnie.
A: Halo?
Z: Hey. O której po ciebie przyjechać.?
A: Jeszcze nie wiem.
Z: Aha. A tak to co robicie? 
A: Karmie Lili.
H: Jak?
Wciął się Harry, najprawdopodobniej jestem na głośniku.
A: Normalnie.
H: Znaczy?
A: Piersią.?
H: Będę mógł kiedyś popatrzeć?
A: Nie.
H: Czemu?
A: Bo jesteś zboczony i niewyżyty seksualnie. 
Od razu było słychać śmiechy z drugiej strony, sama omal nie pękłam ze śmiechu.
H: Foch.
A: I dobrze. Wracając do poprzedniego tematu, przyjedź o 15 i weź jakieś ciuchy bo ja nie mam nic ze sobą. 
D: Okey będziemy o 14. Pozdrów odemnie Lili.
A: Okey.
N: A przywieść ci coś z Nandos?
A: Jak możesz to tak, bo to szpitalne żarcie wygląda jakby je już ktoś przeżuł. 
Li: Spoko. Dobra my kończymy bo się nie wyrobimy z niespodzianką.
A: Już się boje.
Lou: Pa!
A: Cześć.
Odłożyłam komórkę  i spojrzałam na Lili, wiecznie głodna mogę rzec ale nie narzekam przynajmniej nie będzie wychudzona. Po kilku minutach mała była najedzona i musiałam ją przewinąć, jeden problem jest taki że ja nie umiem. Zadzwoniłam po pielęgniarkę i mi wszystko pokazała i wytłumaczyła mam nadzieje że wszystko zapamiętam, będę musiała kiedyś Malika tego nauczyć bo nie tylko ja będę małą przewijać. Potem zaczęłam się z nią wygłupiać opowiadać jej rozmaite rzeczy i rozmawiać z nią, jest taka śliczna ma ciemne oczy tak jak jej tata ale za to jasne włosy nie wiem po kim, przecież ja mam normalnie brązowe. Jeszcze się zobaczy może jej ściemnieją, zadzwoniłam do mamy żeby wiedziała że od wczoraj mogą się zwać dziadkami, poszukałam jej numer i połączyłam się z nią. 
M: Halo?
A: Cześć mamuś, chciałam tylko powiedzieć że od wczoraj jesteście dziadkami.
M: Co? To fantastycznie! Jak ma na imię?
A: Lili, chcesz jej zdjęcie?
M: Jak możesz to mi wyślij.
A: Zaraz ci je podeśle, dobrze kończę nie chce ci przeszkadzać. Pa
M: Pa.
Rozłączyłam się i ładnie usadowiłam małą na moich kolanach i zrobiłam jej zdjęcie. Wyglądała słodko jeszcze się uśmiechała. Po chwili wysłałam je do mamy. Odłożyłam komórkę, wzięłam małą na ręce i podeszłam z nią do okna, była taka zafascynowana nie chciała puścić się okna. Stałyśmy tam chyba dość długo bo ktoś zapukał do naszych drzwi z przyzwyczajenia powiedziałam "Proszę" to byli chłopacy i dziewczyny, jedno mnie zdziwiło Kamila i Harry trzymali się za ręce.
A: A wy co jesteście razem!..
K: Ym...
A: I mi się jeszcze nie pochwaliłaś?
Od razu były śmiechy i wygłupy. Mimo brzydkiej pogody było strasznie ciepło. Dałam małą Harry'emu i poszłam do łazienki się ubrać. Miałam dżinsowe spodenki, białą bluzkę i moje ulubione czarne buty. Kiedy wróciłam mała oglądała włosy Styles'a i je głaskała. Było to takie urocze, nawet zrobiłam im zdjęcie. Nie mogłam się napatrzeć. Ubrałam małą i poszłam się wypisać, już mi wystarczy to że tu byłam jedną noc. Po chwili wszyscy jechali do domu. Ja, Zayn i Lili jechaliśmy osobnym autem, ale my nie jechaliśmy w stronę naszego domu tylko na obrzeża Londynu. 
A: Dokąd jedziemy?
Z: To niespodzianka.
Po około 20 minutach jazdy autem, stałam przed ładnym małym domkiem, nie wiedziałam o co chodzi.
A: Gdzie my jesteśmy?
Z: W naszym nowym domku kochanie.
A: Kupiłeś ten dom.?
Z: Tak.
A: Jesteś wspaniały.
Był mały, idealny dla małej rodziny. W sam raz. Była tam: sypialnia i mały pokój dla dziecka, kuchnia i śliczna łazienka oraz wielki salon. Nie wiem jak to wszystko załatwił, czasem mnie zaskakuje. Lili zasnęła podczas drogi, ja też byłą strasznie zmęczona, zaniosłam małą do jej pokoju przebrałam ją i położyłam spać, ustawiłam jeszcze elektryczną nianie gdyby się obudziła. Wzięłam ciepły prysznic, ubrałam pidżamę i poszłąm do sypialni, tam czekał na mnie Zayn. Położyłam się koło niego i zasnęła w jego objęciach.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tamdararam! 40! Myślę że się podoba.

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 39/ Tylko nie teraz...

Obudziłam się sama w pokoju. chłopacy mają dziś próbę, ubrałam mój ulubiony dres i zeszłam do kuchni na śniadanie, usmażyłam małe gofry i ze smakiem je zjadłam. Potem poszłam do salonu i włączyłam płytę DUCH, to mój ukochany zespół. Wzięłam książkę z półki i zaczęłam ją czytać. Po około 2 godzinach jakże "fascynującej" lektury, poczułam głód, ale zanim cokolwiek zrobię idę do sklepu bo nasza lodówka świeci pustkami. Poszłam do najbliższego spożywczego, a w drodze powrotnej spotkałam się z Kamillą.
A: Hey.
K: Hej. Ojejku a co to, kto to?
A: Tam jest Lili.
K: Ale masz szczęście.
A: No a opowiadaj co u ciebie.
K: Może pójdziemy gdzieś? Kawiarnia?
A: Czytasz mi w myślach.
Wzięłyśmy się pod ramie i ruszyłyśmy na obchód sklepów, od 9 miesięcy tego nie robiłyśmy, to dobrze mi zrobiło. Przy okazji poszłam do fryzjera a po około godzinie miałam krótkie włosy za to Kami miała rude. Wróciłyśmy około godziny 16, Kami zostaje dziś na noc, musiałam uszykować jej pokój. Poszłam na górę i ogarnęłam moją starą sypialnie, chciałyśmy upiec dla chłopaków jakiś placek, postawiłyśmy na Polski, domowy, drożdżowy, nie powiem wyszedł nieźle smaczny też był. Ogarnęłyśmy kuchnię i zauważyłyśmy samochód chłopaków, Kamila chciała zobaczyć ich miny na widok jej nowej fryzury, ja, wy tym czasie  poszłam włączyć muzykę, kiedy podeszłam do wieży poczułam ogromny skurcz brzucha i coś mokrego na nogach, tylko nie teraz. Podeszłam do ściany, żeby się o nią oprzeć wtedy chłopacy podbiegli do mnie i jechaliśmy do szpitala. Myślałam że za chwilkę padnę z bólu, nawet się nie obejrzałam a już znajdowaliśmy się na wyznaczonym miejscu Harry pobiegł po lekarz i już wieźli mnie na porodówkę. 


"Oczami Zayna"

Strasznie się o nią boje, nie mogliśmy wejść do jej sali pozostało czekać...
Siedzimy tu już około 3 godzin i nikt nam nie chce nic powiedzieć, chodziłem nerwowo w te i we wte aż z moich rozmyślań wyrwały mnie Dan i El.
D: Co z nią?
N: Nie wiadomo.
E: A ile już czekacie?
H: Ze trzy godziny.
D: I nikt wam jeszcze nic nie powiedział.?!
Lou: Nie
Akurat przechodziła lekarka, miała ręce ubrudzone od krwi więc domyśliliśmy się że była przy porodzie Amy, Niall jak zobaczył tą krew zemdlał. Biedaczek, ale po chwili obudzili go pielęgniarze, wracając do mojej narzeczonej.
D: Co z nią?
L: Wszystko jest dobrze, dziecko urodziło się całe i zdrowe.
Li: Możemy do niej wejść?
L: Tak tylko nie za długo jest trochę słaba.
Wszyscy jak poparzeni pobiegli do sali numer 169-ten numer rozwala. Weszliśmy po cichu do jej sali i to co tam ujrzeliśmy było cudowne. Moje dwa skarby siedziały na łóżku, usiadłem koło jej łóżka a łzy szczęścia pojawiły się na moich policzkach, natychmiast zostały wytarte przez drobną dłoń Amelii.
A: Chcesz potrzymać?
Z: Nie wiem czy dam radę.
Wziąłem tą małą kruszynkę na moje ręce i poczułem się taki szczęśliwy, nie wierze że jestem tatą, oddałem małą Lili swojej mamie a dziewczyny nie mogły wytrzymać z emocjami, chłopacy nie byli lepsi. Potem musieliśmy już iść, ucałowałem moje dwa skarby i pojechaliśmy do domu., a tam zaczęliśmy oglądać filmy. Okazuje się że Kamila i Harry są razem, a ja od dziś jestem ojcem, moje życie chyba jest jeszcze lepsze niż wcześniej, nie mogę się doczekać jak jutro pojadę po moje dwa słoneczka.

"Oczami Amy"
Nie wieże zostałam mamą, to mi się w głowie nie mieści. Kiedy wszyscy pojechali oddałam małą pielęgniarce a sama zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Długo wyczekiwana 39! Kto się cieszy że mała Lili jest z nami?
Jutro dodam kolejny rozdział, i sorry wielkie za takie długie opóźnienia ale od czwartku mamy tylko jeden komputer a puki mój brat nie wróci z praktyk komputer należy do mnie :**

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 38/ W szukaniu szczęścia to ty pojawiłaś się w moim życiu...

Muzyka: Laleczka z Saskiej Porcelany. Moim zdaniem pasuje do tego rozdziału bo to ona dała mi wenę. :**

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się mocno wtulona w tors Zayna, ciągle spał a ja nie chciałam go
budzić. Starałam się oddychać tak jakbym spała ale mi nie wyszło, bo kichnęłam. Malik jeszcze mocniej mnie do siebie przytulił, już wiadomo że nie spał. 
A: Dzień dobry królewiczu.
Z: Cześć mała.
A: Jak się spało?
Z: Bosko.
A: Haha. Możesz mnie puścić?
Z: Za chwilkę.
A: Muszę do łazienki.
Z: Ta wymówka jest stara.
A: Kurwa!
Z: Widzisz nie wyszło ci. Jakie masz wieczorem plany?
A: Chyba żadne a czemu?
Z: Bo chciałbym cię zaprosić na randkę.
A: Chętnie. O której?
Z: 18?
A: Okey.
Poleżeliśmy jeszcze trochę, potem poszliśmy do kuchni. Chłopaków nie było, mieli dziś pojechać do Danniel i Eleanor. Przynajmniej mamy cały dzień dla siebie. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej jajka na jajecznicę. Po chwili w całym domu pachniało naszym śniadaniem. Podczas przygotowania posiłku Zayn ciągle albo "przypadkiem" dotykał mojego tyłka albo "niechcący" łapał mnie w talii.
A: Zayn ogarnij się...
Z: No co chłopaków tu nie ma.
A: To tak czy owak nie robi różnicy.
Z: Nie mów że jesteś zła.
A: Nie ale mógłbyś nie mówić co chwilkę "sorry, to niechcący"
On tylko się zaśmiał. Kiedy się śmieje wygląda jeszcze piękniej. Jeszcze ten jego zarost wygląda tak dojrzale. Potem oparł się o blat i bacznie mnie obserwował od góry do dołu i tak co chwilkę.

*Oczami Zayna*

Ona jest taka śliczna, szczupła po prostu idealna. A te nogi po prostu boskie. Jej włosy zawsze ułożone dziś są poczochrane i to dodaje jej tej kobiecości. A z tym brzuszkiem wygląda tak słodko, jestem po prostu szczęściarzem.

*Oczami Amy*

Kiedy nakładałam śniadanie na talerze, Malik ciągle się mi przyglądał. Nie ubrałam bluzki czy co?. Nie bluzkę mam na sobie.
A: Czemu mi się tak przyglądasz?
Z: Bo wyglądasz słodko. 
A: Nie no nie przesadzaj.
Z: Nie przesadzam.
A: Kłamca.
Z: Nie kłamie.
A: Udowodnij.
Z: Okey chodź pokażę ci.
Podeszłam do niego bliżej a on przysunął mnie do siebie i zaczął kołysać.
Taki jest mój kochany Zayn. Nie mogę się doczekać naszej randki. 
A: A mam się jakoś specjalnie ubierać.?
Z: Ubierz sukienkę tą od nas.
A: Dobrze.
Chyba się koś szykuje, mam nadzieję że to będzie coś wyjątkowego co zapamiętam na zawsze. Zjedliśmy śniadanie i poszłam się ubrać w dresy i luźny top. Potem poszłam do łazienki się trochę ogarnąć. Dziś szłam na USG, powiem szczerze że mi się nie chce. Wolę siedzieć na tyłu oglądając romansidła. 
A: Musimy iść?
Z: Tak
A: Ale mi się nie chce.
Z: Jak nie pójdziesz to ja cię zaniosę siłą.
A: Spróbuj.!
Mogłam tego nie mówić, podszedł do mnie przerzucił przez ramie i zaprowadził do auta. Jechaliśmy około 15 minut kiedy się zatrzymaliśmy. Wtedy ja spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
Z: Nie marudź.
Wysiadł z auta i podszedł od mojej strony i otworzył mi drzwi. Potem znów mnie przerzucił przez ramie i zaprowadził do szpitala wyglądaliśmy jak Shrek i Fiona kiedy szli do zamku ale Zayn jest o tysiąc razy ładniejszy od Shreka. Wracając weszliśmy do gabinetu lekarza trzymając się tym razem za ręce. Lekarz kazał mi płożyć się na dobrze znanym mi fotelu. Chwilkę musiałam czekać i mogłam dostać pełne wyniki badań, wychodzi na to że to będzie dziewczynka. Tak jak ustalaliśmy będzie miała na imię Lily. Mulat był taki szczęśliwy że w drodze do auta chwycił mnie w talii i okręcił wokół własnej osi. Nigdy tak szczęśliwego go jeszcze nie widziałam. Wróciliśmy około 16 więc poszłam na górę i zaczęłam szukać sukienki od chłopaków ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć, zaczęłam szukać w szafie Malika i o dziwo się tam znalazła musieliśmy przez przypadek pomylić ciuchy kiedy wracaliśmy z Polski. Ładnie ją uprasowałam i położyłam na łóżku. Potem poszłam do łazienki, zrobiłam lekki makijaż i rozpuściłam włosy kiedy wyszłam z łazienki zauważyłam że Zayn również się szykuje do wyjścia jeszcze poszukałam moje ulubione buty. I byłam gotowa. Kiedy wyszłam z pokoju, zauważyłam na zegarze że jest już 17:30. Poszłam do kuchni napić się soku, a kiedy wychodziłam dostrzegłam że Zayn szuka swojej koszuli chyba nie wiedział że leży pod jego swetrem.
A: Czego tak szukasz?
Z: Mojej bluzki widziałaś ją?
A: Niech zgadnę leży pod bluzą?
Z: Skąd wiedziałaś?
A: Zgadywałam.
Poszłam na górę i ubrałam swoją sukienkę i buty i naszyjnik od Zayna. I byłam gotowa. Kiedy zeszłam na dół Zayn nie mógł odemnie oczu oderwać. Ubrałam się tak jak mi mówił.
A: Czemu tak mi się przyglądasz?
Z: Wyglądasz jak sex bomba.
A: Zayn!
Z: Co?
Widziałam że się denerwuje przed tą randką, nie mógł zawiązać muchy.
A: Daj pomogę ci.
Z: Dzięki.
A: Nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze.
Z: Tak mówisz?
A: Tak myślę.
Z: Jesteś kochana. 
Po kilku minutach byliśmy już gotowi do wyjścia. Wsiedliśmy w samochód a w połowie drogi zadzwonił telefon Zayn. Włączył na głośnik podczas jazdy.
Z: Tak?
H: Wszytko już gotowe. Kiedy będziecie?
Z: Za chwilkę dojeżdżamy.
H: Okey czekamy.
Co on znowu wymyślił. Aż boje się pomyśleć że wszyscy brali w tym udział a ja o niczym nie wiedziałam. 
A: Co wy kąbinujecie?
Z: Tajemnica.
Nie znoszę kiedy nic nie wiem, czuję się w tyle. Obawiam się najgorszego. Dojechaliśmy na wyznaczone miejsce. Oczy miałam zawiązane opaską żebym nic nie widziała. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy w nieznanym mi kierunku. Po chwili doszliśmy na wyznaczone miejsce a moje oczy mogły ujrzeć świat. To co wymyślił Zayn nie mieściło się w głowie. Zrobili imprezę ale jeszcze nie wiem z jakiej okazji. Po chwili wszyscy wyszli z ukrycia i krzyknęli "niespodzianka!" tego to już się nie spodziewałam.
A: Ojej a z jakiej to okazji?
Z: Nie wiesz? Masz dziś urodziny głuptasie.
A: Faktycznie zapomniałam.
Z: Wszystkiego najlepszego.
A: Dziękuje

Przytuliłam się do niego jak najmocniej. Potem wszyscy składali mi życzenia i zaczęliśmy tańczyć. Po około 2 godzinach poszłam napić się soku i zaczęłam rozmawiać z Eleanor. Nie wiem czemu ale puścili wolną balladę. Ciągle rozmawiałam z El a potem dołączyła się Dan.
D: Chyba się tego nie spodziewałaś?
A: Nie wogóle. 
E: Ale to nie koniec niespodzianek.
A: Co masz na myśli.?
D: Zobaczysz.
Wtedy obróciły moją głowę do tyłu, zobaczyłam tam Zayna który trzymał mikrofon.
Z: Amy, moje życie dzięki tobie zmieniło się o 180 stopni. Jesteś dla mnie najważniejsza, chcę resztę życia spędzić z tobą. Bo to ty w szukaniu szczęścia się pojawiłaś. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz panią Malik?
Nie wiedziałam co powiedzieć. Czuje do niego to co on do mnie. Ale co jeśli to tylko przez kilka lat? A potem kłótnie i żale? Nie wiem co powiedzieć. Z rozmyślań wyrwały mnie ciche "Powiedz Tak!" Nie spostrzegłam kiedy po moim morskim oku spłynęła pojedyńcza kropla łzy. Wiedziałam czego chcę. 
A: Ja nie wiem co powiedzieć.
H: Powiedz Tak!
Lou: Właśnie!
Z: Co ty na to?
A: Tak.
Z: Tak?
A: Tak! Kocham cię!
Odrazu pojawiły się wiwaty i okrzyki. A na moim małym palcu pojawił się mały diamencik. Byłam taka szczęśliwa! Od teraz jestem panią Malik. Po prostu nie wierze. Po kilku godzinach zabawy wróciliśmy do domu. Malik chciał żebym się z nim jak on to stwierdził "zabawiła" co miałam zrobić? Jesteśmy już zaręczeni. Poszliśmy do sypialni i dalej można się domyślić.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem strasznie długi. Ale miałam wenę i musiałam ją napisać w jednym rozdziale. CZYTASZ=KOMENTUJ!

środa, 22 maja 2013

Przepraszam...

Pewnie będziecie źli na mnie i stwierdzicie ze jestem niesprawiedliwa ale rozdziały będą pojawiały się co trzy lub cztery dni. Wiecie szkoła, trzeba oceny poprawić. Zresztą niedługo wakacje i wyjeżdżam ale spokojnie będę z wami w kontakcie. Dziś zostawiam was bez rozdziału. Jutro mam poprawkę z procentów i muszę się uczyć. Jeszcze raz przepraszam. Może jutro uda mi się coś napisać.

Alexandra.xd

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 37/ Ten moment niedługo nastąpi...

*3 miesiące później* 
Obudziłam się sama w pokoju, chłopaki pewnie poszli na próbę-powiedziałam do siebie. Mój brzuch jest coraz większy ale cieszę się że go mam. Poszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Poszłam na górę i ubrałam dresy tak jak przez ostatnie 4 miesiące. Poszłam do łazienki się ogarnąć, odkąd zaszłam w ciąże w ogóle o siebie nie dbam. Postanowiłam że dziś wyjątkowo zrobię makijaż i ładnie się uczesze i ubiorę. Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy z szafy i okazały się całkiem zacne. Do tego ubrałam moje okulary a włosy spięłam w wysokiego koka. Dziwnym trafem zadzwonił dzwonek do drzwi nie mogli to być chłopacy bo jest 13 a mieli być o 18. Poszłam na dół otworzyć drzwi, w nich stała wściekła Perrie. Poznałam ją nie da się pomylić jakiej mordy. Wparowała do domu jakby był jej, dziwi mnie jej zachowanie odkąd Malik z nią zerwał jest nieobliczalna.
A: Kim jesteś?
P: A ty?
A: Pierwsza spytałam.
P: Perrie była Zayna a ty kto?
A: Ja Amelia. 
P: To ty jesteś tą dla której Zayn mnie zostawił?
A: Tak.
Wściekła się niesłychanie zaczęła podążać w moim kierunku a ja cofałam się w tył myśląc że w czymś mi to pomoże. Kiedy nie miałam już gdzie uciekać, poddałam się czekałam na jej ruch. 
P: Słuchaj paniusiu, Zayn jest mój i nikogo innego jasne? On cię nie kocha. Spójrz na siebie. Czy ty? Jesteś z nim w ciąży?!
A: Tak.
P: Okey to już przegięcie. 
A: Czemu?
P: Nic nie wiesz? On się tobą bawi. Nie kocha cię. Daruj sobie i zejdź mi z drogi.
A: Nie.
P: Przepraszam? Czy ty powiedziałaś nie?!
A: Tak możesz już wyjść?!
P: Dobrze ale zostawię ci coś na pamiątkę. 
Wtedy uderzyła mnie w twarz tak mocno że upadłam na ziemię. Potem zadowolona ze swojego czynu wyszła z domu, ja przez kilka minut trzymałam obolałe miejsce. Potem pobiegłam do lodówki po lód żeby zrobić zimny okład, potem już spokojniej udałam się do łazienki żeby zobaczyć szkody. Moje lewe oko było sine i trochę spuchnięte ledwo je trzymałam otwarte. Poszukałam ciemne okulary i założyłam na nos żeby nie było tego widać. Potem poszłam na dół na telewizje ciągle trzymając lód przy zbolałym oku. Potem przypomniało mi się o drzwiach i pobiegłam je zakluczyć na wszystkie możliwe zamki. Uznałam że trochę ogarnę. Zaczęłam od kuchni potem nasza sypialnia, salon i łazienka. Po skończonych porządkach usłyszałam czyjeś śmiechy wiedziałam że to chłopacy. Szybko poprawiłam okulary i poszłam otworzyć.
H: Coś ty się tak pozamykała?
A: Ostrożności nigdy dosyć.
Z: Hejka mała. Po ci te okulary?
A: Bo mnie słońce razi.
Udałam się na górę do łazienki żeby jeszcze raz zobaczyć to oko, zapomniałam zamknąć drzwi i wparował mi do łazienki Zayn.
Z: Co ci sie stało?!
Złapał moją twarz w swoje ręce ale ja ją skutecznie obróciłam.
A: To nic.
Z: Możesz chociaż powiedzieć kto ci to zrobił.?!
A: Ja...ja...
Nie mogę mu powiedzieć. Nigdy, może skłamie....
A: Uderzyłam się o róg szafki kiedy sprzątałam.
Z: Jesteś pewna? To nie wygląda na spotkanie z rogiem szafy. 
Ja nie wytrzymałam podeszłam do drzwi i momentalnie się po nich ześlizgłam. Rozpłakałam się na dobre. Mulat podszedł do mnie usiadł koło mnie i zrobił tak że byłam wtulona głową w jego tors. Gładził moje plecy i uspokajał mnie. Myślałam że będzie nam dobrze a tu takie coś. Można jednak mylić się w wielu sprawach. 
Z: Teraz powiedz kto ci to zrobił.
A: Pe...Perrie.
Z: Ona?
A: Tak.
Z: To już przegięcie, dzwonie na policje.
A: Nie!
Z: Jak to nie?! 
A: Nie chce. Nic mi się takiego nie stało.
Z: Jesteś pewna?
A: Tak.
Potem przytulił mnie jeszcze mocniej i poszliśmy na dół ja szybko ubrałam moje okulary i wyszłam na podwórko żeby poleżeć w hamaku. To zawsze mnie relaksowało. Poleżałam tak do 20 aż w końcu się nie ściemniło. Weszłam do środka i udałam się do kuchni żeby zrobić sobie kolacje. Od razu wparowali do niej chłopacy prosząc mnie o film, zgodziłam się co innego miałam zrobić?. Wybrali film Sierociniec. Dla mnie idealnie. Położyłam się wygodnie między Harrym i Zaynem i tak zaczęliśmy oglądać film. Po około 2 godzinach poszłąm do kuchni a za mną mulat. 
Z: Jak tam?
A: Dobrze czemu pytasz?
Z: Nie no ja nie wytrzymam.
A: Ale o co ci chodzi?
Podbiegł do mnie i zaczął namiętnie całować moją szyję aż po dekolt. On podniósł mnie na wysokość swoich bioder a ja opletłam go swoimi nogami. Zaprowadził nas do sypialni i położył na wygodny materac. 


W końcu nic nie dzieje się bez przyczyny. Zaczął całować moją twarz i szyje. Po kilku minutach zaczął zdejmować ze mnie poszczególne części garderoby, nie chciałam być mu dłużna więc dobrałam się do jego spodni. Chciałam tego i to bardzo, on również tego pragnął widziałam iskierki w jego oczach. Potem leżeliśmy już w samej bieliźnie która po kilku minutach również wyladowała na podłodze. On pieścił moją szyje a ja przyglądałam się jego wymodelowanemu torsowi na którym znajdowały się przeróżnie tatuaże. Potem spędziliśmy całą noc razem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak wiem flaki z olejem. Nie mam dziś weny, jeszcze muszę iść zrobić swoją arkadie. :/ Pani nie wie chyba co nam zadać. Dziś się z wami żegnam. 

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 36/ Cieszę się że jesteś...

Obudziłam się wtulona w Malika który bacznie mnie obserwował, jego czekoladowe oczy wpatrywały się we mnie jak w jakiś obrazek. 
Z: Cześć.
A: Hejka.
Z: Jak się spało?
A: A dobrze. Długo mi się tak przyglądasz?
Z: Ze dwie godzinki. Codziennie jesteś jeszcze piękniejsza.
A: Oj. Bo się rumienie. 
Z: Lubię twoje rumieńce. 
A: Weź.
Z: No co? Są piękne.
A: A ja lubię twoje włosy.
Z: To akurat wiem.
A: Haha pan wszystko wiedzący się znalazł.
Z: Wiem to co powinienem wiedzieć.
A: Idziemy na śniadanie? Padam z głodu!
Z: Skoro jesteś głodna to tak.
A: Ej! Ja tu muszę wyżywić siebie i dziecko.
Z: Narzekasz.
A: Tak.
Z: Oj ty.
Poleżeliśmy jeszcze chwilkę a ja zadałam mu pytanie które przyszło mi nagle na myśl.
A: Razem?
Z: Na zawsze.
Ta odpowiedź bardzo mnie ucieszyła. Chciałam mu dać buziaka w policzek a ten sprytnie obrócił głowę że trafiłam w jego usta. Ten to ma pomysły, nie chciałam się kłócić zaraz padnę z głodu. Po kilku minutach znalazłam się przy lodówce, opróżniłam jej zawartość o połowę i zaraz była w moim brzuszku. Kocham jeść. To moje hobby. Poszłam do sypialni i ubrałam krótkie spodenki i koszulke Malika. One wszystkie były mi dobre więc je nosiłam. Poszłam na dół do kuchni żeby zrobić sobie śniadanie. Tam zajadał się płatkami Zayn.
Z: To moja koszulka.
A: Ym tak pożyczyłam sobie. Nie jesteś zły?
Z: Weź przestań, wyglądasz w niej seksi.
A: Zayn!
Z: No co?
A: Ja i seksi!? Lou ma racje wyglądam jakbym miała połowe arbuza pod bluzką.
Z: Ten to tam się na niczym nie zna.
Po kilku minutach czułam oddech Mulata na swojej szyi. Przytulił mnie od tyłu a potem obrócił w swoją stronę tak że dotykaliśmy się czubkami nosów.
Z: Kocham cię.
A: Ja ciebie też.
Od zapiął mi na szyi jakiś naszyjnik. Był w kształcie serca z brakującym elementem puzla.
A: Gdzie jest puzelek?
Wtedy on pokazał mi swój naszyjnik. Był tam brakujący element. Był na prawdę piękny.
A: Jest śliczny dziękuję.
Z: Należał ci się.
A: Za co?
Z: Za wszystko.
A: Dziękuję.
Z: A dostanę buziaka?
A: Jasne.
Chwyciłam jego twarz w moje drobne ręce i jak tylko najmocniej potrafiłam pocałowałam jego słodkie malinowe usta. On przybliżył moje ciało do swojego i odwzajemniał moje pocałunki a sam obsypywał mnie nowymi. Oderwaliśmy się od siebie żeby nabrać powietrza do naszych płuc. Wtedy zorientowaliśmy się że naszyjniki są na magnes nasze serduszko miało swój brakujący element. Wyglądało to interesująco.
Zaczęliśmy się śmiać pod nosem. Ciągle nie mogliśmy się od siebie oderwać. Po kilku minutach do naszego nomu wpadła cała mokra Eleanor.
A: Co ci się stało.?
El: Uciekam przed chłopakami. Zachciało im się bitwy na wodę.
Z: Trzeba dołączyć.
Malik poleciał na górę pewnie się ubrać w tym czasie wpadł do domu zdyszany Louis który oblał mnie wodą. Tego to mu nie daruję. Niech sobie nie myśli.

Uwaga.

Mój nowy blog zapraszam :
 http://historie-pewnych-dziewczyn.blogspot.com/

UWAGA!

Yo!

Ważne info.
Rozdziały będą pojawiać się znacznie rzadziej. To nie wasza wina. Jedna mała prośba: Komentujcie choćby z anonima. To dużo radości ze ktoś czyta mojego bloga.; Rozdziały będą pojawiać się rzadziej ale i będą o wiele dłuższe. 

Nie zanudzając.
Pozdro xd

Aleksandra xd.

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 35/ Nie możecie! Ja go kocham!

Po powrocie do domu poszłam wziąść prysznic, poczułam jak jego ciepłe strumienie rozlewają się po moim ciele. Potem zakręciłam wodę i ubrałam spodnie dresowe i stanik. Podeszłam do lustra i przejrzałam się w nim dokładnie co się ze mną stało przez te kilka miesięcy. Kocham swój brzuszek nigdy go nie opuszczę, nie ważne czy będzie to chłopiec czy dziewczynka. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos tak mi znajomy że nigdzie bym go nie pomyliła.
Z: Mogę?
A: Tak.
Podszedł do mnie od tyłu i patrzał się w lustro w którym byliśmy razem. Gładził mój brzuszek i uśmiechał się do mnie.
Z: Jakie będzie imię?
A: Nie wiem czy to chłopiec czy dziewczynka.
Z: To może jakieś wymyślimy?
A: To jak chłopiec to może Stewen?(czyt.Stiwen)
Z: A dziewczynka może Lili?
A: Ślicznie.
Z: I pomyśleć że jeszcze niedawno mogliśmy robić co chcemy a teraz musimy być bardziej dorośli.
A: No, chciałabym choć na jeden dzień żeby znów te czasy wróciły.
Z: Ja też.
A: Ale teraz wiem że mogę liczyć na ciebie w każdej chwili.
Z: Tak. Pomóc ci w czymś?
A: No teraz to tylko muszę wysmarować się kremem i ubrać bluzkę.
Z: Idę po krem.
A: A ja czekam w pokoju.
Poszłam do sypialni a po chwili pojawił się Zayn z kremem. Czasem jego nastawienie do tej sytuacji mnie rozwala. Położyłam się na łóżku i gładziłam swój lekko zaokrąglony brzuszek. Malik położył się koło mnie i zaczął smarować mój brzuch kremem. Wyglądało to słodko jak do niego mówił. Potem przypomnieli mi się rodzice.
A: I jak z tym wyjściem do moich rodziców.
Z: Możemy iść.
A: Jesteś pewien?
Z: Nie ale cię nie zawiodę.
A: I za to cię kocham.
Poleżeliśmy jeszcze chwilkę wpatrując się w siebie nawzajem, on bawił się moimi włosami a je jego dłońmi, były takie delikatne i miękkie. Myślę że rodzice go polubią. Potem uszykowaliśmy się do wyjścia. Ja ubrałam czerwone spodnie z materiały i beżowy sweterek a Zayn ubrał ciemno-szary sweter i czarne spodnie. 

* 40 minut później*

Staliśmy przed domem moich rodziców, nic się nie zmienił. Zadzwoniłam i po chwili znaleźliśmy się w środku. Na szczęście moi rodzice umieją angielski.
A: Hej.
Z: Dzień dobry.
M: Dzień dobry, Amy choć pomożesz mi w kuchni.
A: Dobrze.
Kiedy byliśmy w kuchni pachniało różnymi zapachami potraw.
M: Ale ładnego masz tego chłopaka.
A: Mamo!
M: Mówię jak jest. A jaką ma pracę?
A: Śpiewa.
M: Musisz być bardzo szczęśliwa.
A: Tak ale nie wiem jak tata go przyjmie.
M: Założę się że tata też go polubi.
Malik i mój tata poszli na taras porozmawiać.
T: Więc spotykasz się z moją córką?
Z: Tak proszę pana.
T: Mogę zadać ci kilka pytań?
Z: T...tak.
T: Mieszkacie razem?
Z: Z moimi kolegami z zespołu.
T: Jakie masz plany na przyszłość?
Z: Pomagać w wychowywaniu naszego dziecka.
T: Będziesz dbał o moją córkę?
Z: Oczywiście.
T: Kochasz ją?
Z: Tak
T: Jak bardzo?
Z: Najbardziej na świecie.
T: Skąd pochodzisz?
Z: Z Londynu.
T: A jakie masz pochodzenie?
Z: Pakistańskie ale to chyba nie ma nic do rzeczy.
T: Dla mnie ma.
Z: Mogę już sobie iść?
T: Dokąd?
Z: Do środka.
T: Tak.
Po chwili do domu wpadł Zayn był lekko zdenerwowany. Mój tata po prostu nie mógł wytrzymać i go przeczołgał. Czy on musi mi to robić?
A: Zayn możesz pomóc mojej mamie?
Z: Tak.
Poszłam na taras to wyjaśnić. 
A: Tato dlaczego się tak zachowujesz?
T: Jak?
A: Tak ja przyprowadzam ojca mojego dziecka a ty go musisz o wszystko wypytywać.
T: Chce twojego dobra.
A: To się tak nie wtrącaj. Nie jestem już małą dziewczynką. Zmieniłam się.
T: Nie rozumiesz że jesteś młoda?
A: Mam 22 lata. Sama będę decydować o moim życiu.
T: Ten chłopak nie jest dla ciebie.
A: Ale ty nie rozumiesz ja go kocham. On zmienił moje życie. Nic o mnie nie wiesz! Zostawiłeś mnie jak miałam 10 lat.!!
T: Kochanie spokojnie. Jesteś w ciąży nie powinnaś się denerwować.
A: To nie dawaj mi to tego powodów.
Weszłam po dwóch schodkach i otwarłam drzwi. Nagle zrobiło mi się słabo i upadłam. Zayn w odpowiednim momencie złapał mnie. Potem już nic nie pamiętam. Obudziłam się w szpitalu z bólem głowy. Był tu Zayn, chłopacy i moi rodzice oraz Dan i El. Udawałam że jeszcze śpię, żeby wiedzieć o czym rozmawiają.
T: To twoja wina
Z: Moja niby czemu?
M: On niczemu nie jest winny to ty ją tak zdenerwowałeś. Zrozum że ona nie jest już dzieckiem.
H: Niech się państwo nie kłócą bo i tak to niczego nie rozwiąże.
T: Nie wtrącaj się jeśli możesz.
Li: Ale to nie jest wina Zayna. Dzięki niej nie ma innych obrażeń. Złapał ją.
Z: Dobra. Ja idę na dwór dłużej tego nie zniosę.
To wszystko moja wina.

*Oczami Zayna*

Musiałem iść zapalić, atmosfera w tamtym pomieszczeniu była nie do zniesienia. Jeszcze jej ojciec myśli że to moja wina. To on się z nią kłucił daj jej powody do zmartwień. Nigdy z niej nie zrezygnuje jest dla mnie całym światem.

*Oczami Amy*
Po kilku minutach pojawił się Zayn wiem że był zapalić, znam go. Otwarłam oczy i ujrzałam wszystkich oprócz mojego ojca. Pewnie nie wytrzymał i wyszedł. Nawet lepiej, teraz chce mi urządzić życie.
Z: Jak się czujesz?
A: Mogło by być lepiej.
Z: Zawsze masz takie poczucie humoru.
A: Zgadza się.
Po chwili przyszedł lekarz z wynikami badań.
N: Doktorze co z nią?
Lekarz: Nic wielkiego się nie stało, ale nie może się pani denerwować.
A: Tak ja przepraszam.
Lekarz: W porządku. Niech pani dużo wypoczywa i się nie martwi. Wiem pani czym to grozi.
A: Tak.
Lekarz: Dobrze może już pani wracać do domu. A ojca poproszę jeszcze na chwilkę do gabinetu.
Z: Dobrze.
Jakoś wstałam i poszłam do poczekali czekałam na Zayna. Reszta wróciła do domu. Nie chciałam żeby na nas czekali.

*Oczami Zayna.*
Poszedłem za lekarzem prosto do gabinetu. Nie wiem o co może chodzić. 
Lekarz: Pewnie się pan zastanawia czemu tu pana wezwałem.
Z: Tak trochę.
Lekarz: Chodzi o pańską żonę.
Z: Ona nie jest moją żoną.
Lekarz: A kim w takim razie?
Z: Dziewczyną, ale niedługo się oświadczam.
Lekarz: Dobrze. Musi pan wiedzieć że następne ataki takiego zachowania mogą pogorszyć stan dziecka, dlatego bardzo bym prosił żeby pilnował pan żony. Nie może się przemęczać i się denerwować. 
Z: Dobrze postaram się.
Lekarz: To wszystko. I jeszcze to są państwa wyniki. Proszę je lepiej razem otworzyć i porozmawiać na spokojnie.
Z: A coś jest z nimi nie tak?
Lekarz: Nie wszystko jest dobrze. Ale o tym denerwowaniu się.
Z: Aha dobrze dziękuję. Do widzenia.
Lekarz: Do widzenia.
Teraz muszę ją pilnować dzień i noc. Ale chce żeby wszystko było jak najlepiej.

*Oczami Amy*

Po kilku mitach pojawił się Mulat. Miał w ręku dwie koperty domyślałam się że to nasze wyniki badań. Podał mi rękę i wróciliśmy do domu, tam poszliśmy się myć i do naszej sypialni. Mieliśmy o czymś porozmawiać. Kiedy znalazłam się w naszej sypialni usiadłam na przeciwko Zayna i złapałam go za ręce.
A: A więc o czym chciałeś pomówić?
Z: Lekarz mówił że nie możesz się przemęczać i denerwować bo jeszcze dwa razy i dziecku może się coś stać. 
A: Ja wiem o tym. To wszystko przez mojego ojca traktuje mnie jak dziecko.
Z: Wiem. Muszę cię teraz pilnować żebyś się nie denerwowała i nie przemęczała.
A: Dobrze. Możemy iść już spać?
Z: Tak.
Po chwili leżeliśmy wtuleni w siebie i razem tak zasnęliśmy.

♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻

Kolejny taki długi z Zaynem. Dokończenie historii. 2 komentarze cdn...

Rozdział 34/ Ja nie umiem grać...

Obudziłam się sama w pokoju. Wczorajszej nocy nigdy nie zapomnę. Zayn był taki delikatny, uważał na mój lekko zaokrąglony brzuszek, całował go rozmawiał z nim a ja to wszystko widziałam. Wstałam ubrałam koszulkę Malika i poszłam na śniadanie, w kuchni był tylko Harry. Przynajmniej sama nie zjem śniadania.
H: Dzień dobry śpiąca królewno.
A: Ta cześć.
H: Jak się spało?
A: Superowo.
H: Ciekawe.
Nie jego kurwa zasrany interes co robiłam w nocy. Moje hormony normalnie szaleją. To przez tą ciążę raz jestem smutna potem wesoła a potem wkurwiona jak nigdy. Zrobiłam sobie płatki i usiadłam koło Stylesa. Jego włosy tak śmiesznie stoją do góry. Przez całe śniadanie chciało mi się z niego śmiać ale dałam radę. Wzięłam pustą miseczkę i zaczęłam ją myć.
A: Fajna fryzura.
H: Ta nie mogłem jej dziś ułożyć.
A: Nie pomyślałeś żeby ją taką zostawić?
H: Chyba żartujesz. Wyglądam jak jakaś kura.
A: Daj pomogę ci.
Poszliśmy do łazienki a ja mu te włosy jakoś ułożyłam.
A: A gdzie reszta?
H: Pojechali załatwić boisko.
A: W taki upał chcą biegać i grać w piłkę?
H: Nie lubisz nogi?
A: Nie umiem grać.
H: To cię nauczymy.
A: Już to widzę.
Ej nie na serio ja i piłka nożna? To będzie ciekawe. Ale warto spróbować. Poszłam ubrać coś luźnego. W końcu przez mój brzuch nie mogę nosić większości moich ciuchów. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół i mogliśmy iść na boisko. Po około 30 minutach doszliśmy na wyznaczone miejsce, wielkie boisko do piłki nożnej, na szczęście było w hali wiec nikt nas nie widział ale my ich tak. Zostaliśmy przywitani i zaprowadzeni do szatni, pomyśleli też o mnie i dostałam osobną szatnie. Kiedy tylko spojrzałam na mój strój od razu wyszłam i go oddałam. 
Z: Nie podoba ci się?
A: Paski? Weź.
Z: No co każdy takie ma.
A: Ale ja nie lubię pasków.
Z: A w ogóle przymierzyłaś?
A: Tak.
Z: I?
A: I nie bo mi nie pasuje i jest niewygodny.
Z: Narzekasz. Nie są takie złe.
A: Ja nie umiem grać, nie lubię więc wole sobie posiedzieć.
Z: Choć wybierzemy ci inny.
A: Dziękuję.

Poszliśmy wybrać mi inny stój i wybrałam biało-czerwony barwy mojej ukochanej Polski. Gdyby nie moje długie włosy można by mnie pomylić z chłopakiem. Mulat powiedział mi że najlepiej gra się w złości. Ma szczęście dziś mam ewidentnie zły humor. Na naszej bramce stał Harry a u nich stał Louis. Byłam w drużynie z Liamem. Zaczęliśmy grę. Graliśmy kilka minut a już przegrywaliśmy, jestem taka wkurwiona. Teraz ja tu rządzę. Kilka minut i już mieliśmy remis. Jednak umiem grać. Zostały ostatnie minuty naszego "meczu" chciałam wygrać, wzięłam piłkę i z całej siły w nią kopnęłam. Na moje nie szczęście Louis oberwał z piłki w głowę i musiał zejść z boiska. Tak mi było głupio, ale dostał za te wszystkie kawały i docinki. Graliśmy chyba ze 3 godziny. Potem poszliśmy się przebrać i jechaliśmy do domu. Louis musiał mieć okład z lodu aż opuchlizna nie przejdzie. Po drodze do domu zaproponowałam KFC. Wszyscy chcieli iść najlepsze jest to że możemy iść na plaże i zjeść  sobie w spokoju. Woda jak na morze była ciepła.Tym razem chłopaki zaproponowali wyjście na plaże po powrocie do domu. Teraz już umiem pływać więc nie mam nic przeciwko. Poszłam ubrać swój strój kąpielowy tym razem ubrałam jedno częściowy. Mój brzuszek choć mały i tak mi brzeszkadzał. Nie narzekam choć mogło by być wygodniej. Ubrałam na to zwiewną sukienkę i sandały. Zeszłam na dół i przypięłam Aslanowi smycz, obiecałam Niallowi że będzie mógł go poprowadzić. Rozstawiliśmy się w słoneczku. Od razu kiedy zdjęłam sukienkę chłopacy patrzeli na mój okrągły brzuszek. Matko jakie dzieci, nigdy nie widzieli kobiety w ciąży?! 
A: Na co się gapicie?
Lou: Wyglądasz jakbyś miała połowę arbuza pod kostiumem.
A: Haha ale śmieszne.
Z: Dobra chodźcie do wody. 
Wszyscy pobiegli oprócz mnie i Zayna.
Z: Idziesz?
A: Nie wiem czy dam radę.
Z: Spokojnie pomogę ci.
Wziął mnie od tyłu za obie ręce i prowadził do wody, faktycznie była ciepła i fajnie się pływało. Cały czas trzymałam się ręki Mulata, nie chciałam go puścić, jednocześnie trochę się bałam a z drugiej chciałam żeby mi pomagał. Kiedy byliśmy aż po pas w wodzie zatrzymałam się i nie chciałam ruszyć.
Z: Coś się stało?
A: Ja dalej nie idę.
Z: Czemu?
A: Boję się.
Z: Spokojnie jeżeli nie chcesz dalej iść nie musisz. 
A: Tak ale bardzo chce, ale moje nogi tego nie chcą.
Z: To niech oderwą się od ziemi.
Po chwili faktycznie byliśmy już o wiele dalej ale i tak nie mogłam być długo we wodzie. Nie mogłam przeziębić siebie i dziecka. Wróciłam na plaże i kupiłam sobie popcorn, oglądałam tą komedie w wodzie. Chłopaki się topili rzucali aż w końcu ratownik ich nie wygrał z wody bo poszli za daleko. Wrócili cali mokrzy aż z nich kapało. Dałam im ręczniki i się wysuszyli. Niall zabrał Aslana i poszedł kupić sobie jakąś pamiątkę. Za nim poszli też chłopacy. Ja nie chciałam ktoś tak czy owak musiał pilnować rzeczy. Kiedy oni poszli zadzwonił mój telefon na wyświetlaczu pojawiło się coś czego nigdy nie chciałam: Mama. Odebrałam co mam do stracenia?
A: Halo?
M: Kiedy wrócisz?
A: Niech pomyślę nigdy.
M: Chciałam ci tylko powiedzieć że się zmieniłam. Chodzę na terapię i już nie piję. Tęsknię.
A: Naprawdę?
M: Tak jesteś moją jedyną córką. Zrobiłam to dla ciebie żebyś wróciła. Tata też wrócił.
A: Tata wrócił?
M: Tak chcesz go?
A: Tak
T: Halo?
A: Tato?
T: Amelia. Wróciłem.
A: Słyszę.
T: Wrócisz do domu?
A: Nie jestem pewna.
T: Czemu?
A: Ja mam teraz inne życie. 
T: Właśnie opowiadaj co tam u ciebie.
A: Powiem wam że za 6 miesięcy będziecie dziadkami.
T: Jesteś w ciąży?
A: Tak.
T: Włączę głośnik.
A: Ok.
M: Kto jest tym szczęściarzem?
A: Ma na imię Zayn.
T: Będziemy mogli go poznać?
A: Spytam się go jeszcze bo za 3 dni wyjeżdżamy do Londynu.
M: Proszę przyjdźcie zapraszamy.
A: Dobrze będziemy. Jeszcze wam zadzwonię. Pa
M i T: Papa!
Nie wierze czy moje życie zmieniło się jeszcze bardziej? Jestem szczęśliwa. Akurat wrócili chłopacy. 
A: Zayn musimy pogadać.
Z: Okey.
Poszliśmy na koniec molo, nie chce żeby ktoś to słyszał.
A: Zayn moi rodzice dzwonili.
Z: Tak?
A: Tak chcą cię poznać.
Z: Mówiłaś że twój tata wyjechał a twoja mama pije.
A: Tak ale zadzwonili, tata wrócił a mama przestała pić.
Z: Ja jeszcze nad tym pomyśle dobrze?
A: Dobrze nie musisz się spieszyć. 
Z: Tylko że jest taki tyci problem.
A: Jaki?
Z: Ja się boje twojego taty.
A: Co?! Czemu?
Z: A no mam swoje powody.
A: Na przykład?
Z: Oni mnie nie znają teraz do ciebie dzwonią i mówisz im że jesteś w ciąży.
A: Ale im to nie przeszkadza.
Z: Serio?
A: Tak tata mi zawsze mówił że jak znajdę tą jedyną miłość i będę z nim szczęśliwa oni też będą szczęśliwi.
Z: Tak. Ale wiesz ja mam pakistańskie pochodzenie nie wiem czy mnie polubią.
A: O to się nie martw, ja cię kocham tak czy owak. Nic tego nie zmieni.
Z: Naprawdę?
A: Oczywiście że tak głuptasie.
Naszą rozmowę przypieczętowaliśmy namiętnym pocałunkiem. Potem wróciliśmy do domu.

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 33/ Kocham Cię.

Po kilku minutach stwierdziliśmy że pójdziemy coś zjeść. Malik wyglądał sexownie...szczególnie po basenie te jego mokre włosy mogłabym patrzeć na niego godzinami! Wiem że nie jesteśmy razem ale to tylko moje myśli nikt nie musi o nich wiedzieć. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos dziewczynki.
D: Mogę prosić autograf?
A: Chcesz odemnie autograf?
D: Tak jesteś genialną tancerką.
A: A no tak.
Nabazgrałam swoje imię i dałam dziewczynce kartkę. Po chwili pojawił się Zayn z zamówieniem. 
Z: Proszę.
A: Dzięki.
Z: Kto to był?
A: Nie wiem jakaś dziewczynka.
Z: Co chciała?
A: Autograf.
Z: Stajesz się sławna.
Spojrzałam do tyłu na dziewczynkę która zmierzała w naszym kierunku.
D: Mogę jeszcze prosić zdjęcie.
A: Jasne.
Jej mama zrobiła nam zdjęcie i mogłam zająć się posiłkiem. Ja muszę co chwile jeść będę gruba już jestem. Wydaje mi się że mój brzuch jest coraz większy.
Z: Myślałem nad tym jak będzie z naszym dzieckiem.
A: Ja też i co wymyśliłeś?
Z: Że powinniśmy być razem.
A: yyy
Z: Dla dobra dziecka.
A: Aha.
Trochę było mi smutno jak to powiedział myślałam że jeszcze coś do mnie czuje. Takie ulotne złudzenie prysło w sekundę. Ale cieszę się że obchodzi go nasze dziecko, wiem że mogę na niego liczyć. Myślę że sprawdzi się w roli ojca. Nagle zadzwonił jego telefon. Był lekko poddenerwowany tą rozmową. Po chwili usiadł i mi wszystko wytłumaczył. Musimy jechać do szpitala na badania. Obowiązek rodziców, coś nowego. Mi to nie wadzi. Po skończonym posiłku pojechaliśmy do szpitala. Szybko zostaliśmy zbadani i wypuszczeni do domu. Badania dostaniemy za tydzień jak przyjadę na USG. Zayn powiedział mi wyraźnie że musi być na każdym badaniu, ja nie miałam nic przeciwko. Trochę jest głupio bo jesteśmy jeszcze w Polsce i chodzimy do polskiego lekarza a Zayn nic nie rozumie. Dużo tłumaczenia. Ale nie narzekam, i tak za 4 dni wyjeżdżamy bo chłopacy mają wywiad. Pojechaliśmy do domu a raczej to co z niego zostało. Niall gonił Harry'ego bo coś mu tam zabrał. Louisowi wypadło wiadro z wodą jak schodził po schodach a Liam próbował coś ugotować ale został tylko sam dym. Nie chcieliśmy im pomagać nabrudzili to, to posprzątają. Poszliśmy do mojej sypialni i wymyśliliśmy pokoje dla dziecka. My to mamy wizje. Potem zaczął się temat naszego związku.
Z: Słuchaj chce żeby dziecko miało jak najlepiej.
A: No ja też.
Z: Wiem że możesz się zdziwić moją reakcją. Ale...kocham cię.
Lekko mnie zakało. 
A: Ja ciebie też.
Nachylił się do pocałunku chciałam go odwzajemnić ale Louis miał idealny moment żeby nam przeszkodzić.
Lou: Chodźcie robimy grilla.
Z: Nie widzisz że rozmawiamy? I chyba się puka.
Lou: Oj tam, oj tam. Czyżbym w czymś przeszkodził? Buzi, buzi.
A: Wylot.
Dostał ode mnie poduszką w łep i od razu wyszedł.
Z: Masz niezłego cela.
A: Dzięki.
Z: Na czym skończyliśmy?
A: Na tym.
Pocałowałam go, on to odwzajemnił. Tak brakowało mi jego ust. Jego duże wargi delikatnie pieściły moje a nasze języki jakby toczyły jakąś wojnę. W pewnym momencie przerwałam pocałunek.
A: Chodź im tam pomożemy.
Z: Za całusa pójdę.
A: Nie marudź. 
Z: Proszę.
A: Nie.
Z: Proszę.
A: Na dworze. Chodź już.
Z: Dobra ale trzymam cię za słowo.
A: Spoko.
Dołączyliśmy do chłopaków i zjedliśmy tą kolacje z grilla. Ale sobie wymyślili. Malik cały czas spoglądał na mnie. Obiecałam mu tego całusa więc dotrzymam słowa. 
A: Zayn chodź na chwilkę.
Poszliśmy się przejść na molo. O zachodzie słońca jest tam jeszcze piękniej. Nigdy nie patrzałam na to miejsce w taki sposób jest magiczne.
Z: O czym chciałaś pogadać?
A: Nie udawaj dam ci tego całusa.
Z: Yeach!
Zaczęliśmy się śmiać ale po chwili dostał to co chciał.
Myślę że sobie poradzimy i będziemy razem szczęśliwi. A chłopacy poradzą sobie w roli wujków a Daniell i Eleanor w roli cioć. Jeżeli tylko będę miała ich wszystkich przy sobie będę szczęśliwa. Po małej przechadzce poszliśmy do domu. Poszłam wziąść prysznic ale ktoś zatrzymał mnie przed wejściem. Zayn co chciał?
Z: Mogę z tobą?
A: Nie.
Z: Zaoszczędzilibyśmy wodę.
A: Wodzie się nic nie stanie. 
Zamknęłam mu drzwi przed nosem. 
Z: Ał! Mój nos!
Poszłam pod prysznic a jego ciepłe strumienie rozluźniły całe moje ciało. Kiedy wyszłam z kabiny zostałam od razu owinięta ręcznikiem. Był taki mięciutki.
A: Nie wytrzymałeś?
Z: Nie.
A: Oj ty.
Z: No co już nie raz widziałem cię taką jaką cię Bóg stworzył.
A: Zayn!
Z: No co?
A: Nie.
Z: Chodź.
A: Nie.
Z: Chodź. Wiem że chcesz.
A: Może.
Potem poszliśmy do sypialni i można się domyślić co się działo dalej.
♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻

^^Nowy wzorek :D

Dzięki za 4 komentarze pod ostatnim rozdziałem myślę że pod tym też tyle się znajdzie. Dodaję dzisiaj kolejny rozdział bo po prostu wena mnie rozsadza. Dostałam kilka informacji że chcecie żebym miała ask'a. Zrobię go ale jeszcze nie jestem pewna kiedy, poinformuję was. 2 komentarze cdn...

Rozdział 32/ Jesteś pewien że to ta jedyna?

Obudziłam się wtulona w tors Malika, musieliśmy usnąć. Tylko skąd ten koc? Danielle albo chłopacy. Chciałam wstać ale nie mogłam bo Zayn za mocno mnie trzymał, nie chciałam go budzić ale musiałam iść do toalety. 
A: Zayn ::szept::
Zero reakcji, więc tak się bawimy?
A: Zayn, Niall chce ci ukraść lusterka!!
Z: Nieee!!! Ej nie ma tu Niall'a.
A: Wiem to był pretekst żeby cię obudzić i żebyś mnie puścił.
Z: Jeszcze chwilkę.
A: Ale ja muszę iść do łazienki.
Z: Oj to sorry.
Po chwili znajdowałam się w łazience. Załatwiłam potrzeby, umyłam zęby i uczesałam się, potem ubrałam się w coś luźnego. Dziś od bardzo długiego czasu pójdę na próby. Poszłam na śniadanie i poszłam na próbę. Po około 4 godzinkach wróciłam do domu. Byłam taka głodna, lekarz mówił że mam dużo pić. Ale ja jestem bardziej głodna niż spragniona. Po chwili w kuchni pojawił się Malik i Style's.
H: Gdzie byłaś?
A: Na próbie.
Z: Amy lekarz mówił że nie masz się przemęczać.
A: Skąd to wiesz?
H: Bo dzwonił.
A: Ale ja nie jestem zmęczona.
Z: Jesteś jak osioł.
A: Znaczy?
H: Uparta.
A: To fakt. A tam. Dziś przyjdzie Cami, bo robimy układ.
Z: Spoko ale się nie przemęczaj.
A: Będziecie mnie oglądać?
H: Niby gdzie?
A: W telewizji.
Z: Okey. Kiedy?
A: Za 3 dni.
H: Ok.
Poszłam do łazienki wziąść prysznic. Ubrałam bikini i na to luźny top i spodenki. Pójdę na basen i trochę popływam. Zayn miał mnie nauczyć. Zeszłam na dół i mogliśmy iść. Wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy. 

*Na basenie około 20 minut później*

A: Ja tam nie wejdę!
Z: Wejdziesz nie bądź osioł.
A: Wole być osłem niż utonąć.
Z: Pójdziemy do małego basenu.
A: Nie.
Z: Chodź bo cię tam zaniosę siłą.
A: Okey już idę. 
Mały basen może być. Weszłam do wody była cieplutka. Już mi się podoba. Zayn próbował mnie nauczyć pływać ale ja nie chciałam oderwać stóp od kafelków. W końcu Malik się poddał. Już chciał iść ale mu nie pozwoliłam.
Z: Dobra ja się poddaję nie nauczę cię pływać jeśli mi nie zaufasz.
A: Dobra czekaj. Możemy spróbować od nowa.?
Z: A zaufasz mi ?
A: Tak
Z: Dobra ale idziemy do dużego basenu.
A: Dobrze.
Lekki stres się pojawił jak go zobaczyłam ale nie mogę się poddawać bo nigdy się nie nauczę. Weszłam na luzie do basenu to był błąd woda była lodowata. A Mulat miał ze mnie bekę. Ja mu dam. Po około 15 minutach nauczyłam się pływać ale nie umiem się nauczyć pływać na wodzie a nie pod nią. Po kolejnych 15 minutach nauczyłam się unosić na wodzie. Nie było tak trudno. Oprócz puszczenia brzegu. Zayn zaprowadził mnie na środek basenu i kazał wracać. Chciałam mu pokazać że umiem pływać nie wyszło mi najlepiej bo wpadłam na jakąś dziewczynę, która zaczęła mnie ochrzaniać. Gdyby nie jej chłopak i Zayn doszło by do ręko czynów. 

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 31/ Co z naszą przyjaźnią?

Obudziłam się w jednym łóżku z Harrym po chwili zorientowałam się że nie mam nic na sobie.
A:Cholera!
Przez mój wrzask Harry się obudził.
H: Co się stało?
A: Ty nie wiesz?
H: Nie a co...
Wtedy spojrzał na pokój był tak samo zszokowany jak ja.
H: Czy my?
A: Yhym.
H: Cholera!
A: To samo powiedziałam chwilkę temu. Ale spokojnie byliśmy pijani i nie myśleliśmy trzeźwo. Możemy udawać że tego nie było.
H: A nie było fajnie?
A: Skąd mam wiedzieć? Nic nie pamiętam.
Teraz się czuję jak taka dziwka. Nie wiem co teraz zrobię. Szybko owinęłam się kocem i ubrałam się w ciuchy z wczoraj Style's zrobił to samo. Pojechaliśmy do domu. Przez całą drogę ze sobą nie rozmawialiśmy, nawet lepiej. Nie chciałam żeby tak wyszło, wolałam go jako przyjaciela i chciałam żeby tak było. A teraz? Myślę tylko o wczorajszej nocy, wiem kilkanaście godzin temu mówiłam że go kocham bo tak jest, jest moim najlepszym przyjacielem. Był pierwszym o którym mogłam to powiedzieć, nigdy nie miałam przyjaciół dzięki im całej piątce czułam się jak w prawdziwej rodzinie. Liam był takim moim tatą zawsze chciał mojego dobra, Louis starszym bratem który lubił się ze mną droczyć i sprzeczać ale zawsze mnie pocieszał, Niall młodszym bratem który tylko by jadł i jadł, Harry najlepszym przyjacielem a Zayn...tu nic nie mam nie wiem co do niego czuję, niedawno był mi obojętny ale teraz przez te wakacje wiele się zmieniło. Kilka pojedyńczych łez spłynęło po moim policzku, co nic nie uszło uwadze Harry'ego.
H: Coś się stało?
A: Co?
H: Pytałem czy coś się stało.
A: Nie wszystko okey.
H: Widzę że coś nie gra.
A: Ale jest okey.
H: Dobrze skoro tak myślisz.
Wiem że czuje coś do mnie ale ja nie odwzajemniam jego prawdziwych uczuć. Nie jestem godna tego by być z nim a co dopiero być jego przyjaciółką. Postanawiam że wrócę do swojego dawnego życia jeszcze przed operacją, nie chce być już pod ich dachem. Nie chce już nikogo zranić, jak tylko dojedziemy pakuje swoje rzeczy i wyjeżdżam do swojego domku. Myślę że tak będzie najlepiej.
A: Przepraszam.
H: Za co?
A: Za to że się wyprowadzam.
H: Co nie możesz.!
A: Ale chce.
H: Ale ja nie chcę.
A: Tak będzie lepiej.
H: Wcale nie, chcesz tak po prostu uciec? To nie załatwi problemów musisz stawić im czoła. Rozumiesz?
A: Jestem zwykłym tchurzem. Myślę że i tak już wiele osób zraniłam nie chcę zranić i ciebie. Wrócę do mojej mamy na jakiś czas a potem wynajmę sobie jakieś mieszkanie.
H: Jesteś pewna że chcesz wrócić do swojej mamy? Przeciesz kilka dni temu nie chciałaś o niej słyszeć chcesz sobie zniszczyć resztę życia? Jesteś pewna?
A: Właśnie nie...myślałam ostatnio ile się zmieniło i ja już tego nie wytrzymuję.
H: Proszę cię nie odchodź.
A: Możemy się zatrzymać?
H: Coś się stało?
A: Kiepsko się czuję.
H: Może pojedziemy do szpitala?
A: Nie nie trzeba.
H: Ale i tak tam jedziemy. Nie wyglądasz najlepiej.
A: Dobrze.
Po kilku minutach byliśmy w szpitalu tam pobiegłam do łazienki. Co się ze mną dzieję? Zauważyłam w szpitalu Liam'a i Danielle. Ci to mają szczęście.
D: Amy hej.
A: Hey.
D: Dobrze się czujesz?
A: Średnio.
H: Amy chodź nasza kolej.
A: Pójdę sama.
H: Jesteś pewna?
A: Tak.
Po chwili poszłam do gabinetu lekarskiego. Lekarz mnie przebadał. I poszedł po wyniki. Ja w tym czasie poszłam do przyjaciół.
H: I co?
A: Poszedł po wyniki.
D: Oby to nic poważnego.
L: Właśnie.
A: Nie chyba nie.
Po chwili dostałam wyniki bałam się ich usłyszeć znów poszłam do gabinetu lekarza.
Lekarz: Cóż z naszych badań wynika że jest pani w ciaży.
A: Co? Który miesiąc?
Lekarz: Wygląda na drugi.
A: Aha dobrze.
Ja w ciąży? Nie to nie może być prawda. Wyszłam od lekarza i usiadłam na krzesełku przed jego gabinetem. Po chwili koło mnie byli znajomi.
D: I co?
A: Ja...ja...
Li: Możesz mówić jaśniej?
H: Czekajcie pójdę po lekarza on nam powie.
Po chwili pojawił się lekarz z Harry'm.
D: Doktorze co z nią?
Lekarz: Nic nie powiedziała?
Li: Nie może się wysłowić.
Lekarz: To normalne. Państwa znajoma jest w ciąży. Drugi miesiąc.
D: Co to wspaniale.
A: Nic nie rozumiesz? To drugi miesiąc.
H: Czyli to może być dziecko Zayn'a?!
A: Tak.
Li: Doktorze czyje to dziecko?
Lekarza: Nie wiem musi pani jakoś go przekonać żeby zrobił test na ojcostwo.
A: Ciekawe jak ja go przekonam. On będzie wściekły, znam go.
D: Na pewno nie. Przecież to będzie jego dziecko czyli ci pomoże. Przecież cię nie zostawi.
A: Ale tego właśnie się boję.
Po kilku minutach byliśmy w domu cała nasza czwórka.
N: Gdzie wy byliście?
H: W szpitalu.
Z: Coś się stało?
D: Amy z tobą o tym pogada. To sprawa dla was dwojga.
Z: Okey.
A: Chodź.
Poszliśmy na górę do pokoju Malika. Jak ja mu to powiem. Usiadłam razem z nim na kanapie i nie wiem czemu ropłakałam się.
Z: Co się dzieje? 
A: Ja nie wiem jak ci to powiedzieć.
Z: Mów spokojnie, mamy czas.
Przytulił mnie od 3 miesięcy tego nie zrobił. Tak mi go brakowało.
Z: Spokojnie.
A: Więc za około 7 miesięcy nasze życie się zmieni.
Z: O czym ty mówisz? Nie rozumiem.
A: Zayn ja, ja jestem w ciąży.
Z: Co?
A: Bo jak jechaliśmy do domu to się źle poczułam i Harry zawiózł mnie do szpitala i tam lekarz powiedział mi że to może być 2 miesiąc.
Płakałam jak jeszcze nigdy, Zayn przytulił mnie i ucałował moje włosy.
Z: Damy sobie radę.
A: A co jeśli coś się stanie?
Z: Na przykład.?
A: Nie wiem coś mi się stanie?
Z: Spokojnie ja cię ochronię.
A: Na prawdę?
Z: Tak. Mimo że nie jesteśmy razem to przecież możemy wychowywać to dziecko.
A: Ale co będzie z naszym dzieckiem? Nie jesteśmy razem. Będziemy je na zmianę wychowywać? Kiedy będzie starsze będziemy go wozić w ta i z powrotem?
Z: Coś się wymyśli. Nie martw się będę przy tobie.
A: Dziękuję.
Posiedzieliśmy kilka minut na kanapie a potem razem zasneliśmy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest 31 kto się tego spodziewał? Tak tylko dodam że ta historia chyba nie będzie miała Happy Endu. Ale coś wymyślę. 2 komentarze i cdn.   Dodam jeszcze jeden wieczorem. Trochę się rozpisałam dziś ale to dlatego że miałam wetnę.