niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 45/To do zobaczenia...

Obudziłam się wtulona w nikogo innego jak nie Malika. Ciągle spał a ja nie chciałam go budzić, udałam się do łazienki i wzięłam zimny prysznic.Moje ciało trzęsło się z zimna ale taki miałam zamiar. Ubrałam się w sweter w paski i leginsy, poszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie. Usmażyłam naleśniki i przygotowałam takie małe śniadanko w salonie. Kiedy wszystko było idealnie ułożone poszłam obudzić śpiocha.
-Wstajemy!-rzuciłam się na łóżko wcześniej starając się być cicho.
-Jezu! Nie strasz mnie-zdenerwował się śmiejąc się, obrócił się w drugą stronę i chciał dalej iść spać.
-Zrobiłam śniadanie...-szepnęłam mu do ucha.
Pobiegł do łazienki brać prysznic, ja w tym czasie poszłam na dół i poszukałam dobrego filmu. Po około 15 minutach zajadaliśmy się śniadaniem.
-A właściwie o której jedziecie?-spytałam
-Wieczorem, więc możemy jeszcze przenieść rzeczy do chłopaków.-powiedział.
Było mi troche smutno że nie będzie chłopaków, ale za to spędzę czas z dziewczynami. Posprzątałam po śniadaniu i poszłam się spakować.
~*6 godzin później*~
Wszystko było spakowane i jechaliśmy do chłopaków, kiedy nagle zadzwonił mój telefon "Redaktorka Vogue" nie mogłam nie odebrać.
-Halo?-spytałam
-Amelia miło z tobą rozmawiać, jest sprawa, nie zechciałabyś przez około 2 miesięcy zostać prezenterką Top Model?-zapytała
-Ja?-zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak, twoje zdjęcia są po prostu fantastic! Masz czas do jutra do usłyszenia...-rozłączyła się.
Odłożyłam telefon do torebki i zaczęłam skakać bo aucie jak dziecko.
-Coś się stało?-zapytał śmiejąc się.
-A nic...no dobra chcą żebym prowadziła Top Model?! Kumasz!?-krzyczałam ze szczęścia.
-Ojej ale ty masz powodzenie.-powiedział z grymasem Malik.
-Ha ha ha ha.-śmiałam się.
Po kilku minutach byliśmy u chłopaków wzięłam swoje walizki i weszłam do środka. Przytuliłam się do każdego z chłopków i udałam się do pokoju żeby się rozpakować. Jestem taka szczęśliwa z tego programu, bo przecież to już coś znaczy. Po wywaleniu tego wszystkiego z walizek i wrzuceniu do szafy poszłam na dół pożegnać się z chłopakami. Dałam każdemu buziaka z policzek, a Zayn'owi zaserwowałam namiętnego całusa w usta. Wyszli a ja zostałam z El i Dan. Podbiegłam do stolika i wzięłam telefon do ręki, wybrałam numer pani Smith i zadzwoniłam.
-I co? Przemyślała pani tą sprawę-powiedziała
-Tak. I bardzo chętnie wezmę w tym udział.-skakałam z radości ale nie dałam tego po sobie poznać.
-Dobrze samolot będzie w piętek, może pani kogoś zabrać. Sesja wraz z programem odbędzie się w Paryżu.-rozłączyła się.
Odłożyłam telefon i spytałam się dziewczynom czy chcą ze mną lecieć, skakały z radości! My we trzy polecimy do Paryża, ale mam dziwne wrażenie że o kimś zapomniałam...Cami!!! Zapomniałam się jej spytać, na szczęście szybko do niej zadzwoniłam i tez się zgodziła. Zrobiłyśmy sobie pizze na kolacje i zaprosiłyśmy Cami na noc, w końcu taki babski wieczór!! Tak strasznie za tym tęskniłam. Obejrzałyśmy film i położyłyśmy się spać...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak co wy na to? Takie info: 3 lipca jadę na wycieczkę i nie będzie mnie pięć dni. Ale postaram się jeszcze coś napisać przed wyjazdem. 

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 44/ To kiedy ślub?

Obudziłam się w nieznanym mi pokoju. Miał pomarańczowe ściany i białe meble, chciałam wstać jednak coś mi to uniemożliwiło były to różne rurki, kable od maszyn które były poprzyczepiane do mnie. Nie wiem o co chodzi, z wczorajszego dnia pamiętam tylko jak byłam na dworze zapaliłam i wróciłam. Tyle. Tak wiem że nie powinnam palić skoro dopiero co rzuciłam ale głód jest silniejszy. Chwile tak patrzyłam na sufit jak do mojego pokoju ktoś wszedł była to pani doktor miała na sobie niebieski kitel i wygląda miło.
-Dzień dobry jak się czujesz?-spytała.
-Dobrze, dziękuję. Kiedy będę mogła iść?-spytałam z nadzieją w głosie.
-Zadzwoń do kogoś żeby przyjechali po ciebie za 2 godziny.-powiedziała.
-Czyli wszystko ze mną w porządku?-znów zapytałam
-Tak to tylko stres i przemęczenie-powiedziała ze stoickim spokojem.
Pokiwałam że rozumiem i sięgnęłam po komórke która leżała w mojej torbie, wybrałam numer do Zayna i klikłam zieloną słuchawkę. Po trzech sygnałach odebrał, obudziłam go.
-Halo?-spytał
-Hey.-powiedziałam uśmiechając się.
-Fajnie że dzwonisz.-powiedział.
-Tak a czemu?-zapytałam
-Chciałem usłyszeć twój głos. A i mam pytanie.-oznajmił.
-Jakie?-zapytałam zawsze serio
-Kiedy nasz ślub?-zapytał śmiejąc się.
-To nie przez telefon głuptasie. A jak z trasą?-zapytałam.
-Właśnie której po ciebie przyjechać?-spytał odrazu zmieniając temat.
-Zaraz.-mówiłam ze stoickim spokojem.
-Co jak to zaraz?!-zdenerowował się.
-No bo znając was będziecie za 2 godziny. Więc tak mówię.-powiedziałam.
-Dobra niedługo będę. A nie chcesz mi czegoś powiedzieć?-zapytałam
-Wiesz że Lili nie ma?-udał zdziwionego a zarazem smutnego.
-Tak...-kiedy to powiedział rozryczałam się na dobre.
-Kochanie nie płacz-pocieszał mnie.
-Jak...mam...nie...płakać..-zapytałam.
-Nie wiem. Dobra kończe bo muszę się ubrać.-powiedział
-Dla mnie lepiej wyglądasz w bokserkach-zaśmiałam się.
-A ty dla mnie bez stanika-też się śmiał
-Mrr. Dobra pa.-zmieniłam temat
-No pa.-rozłączył się
Czułam się głodna ale nie chce szpitalnego jedzenia, ubrałam buty i podeszłam do okna ci wszyscy ludzie, zabiegani i przygnębieni. Nie mają czasu żeby się chociaż na chwile zatrzymać i spojrzeć w niebo, a to naprawdę pomaga wiem to z doświadczenia. Tak zapatrzyłam się na piękny krajobraz Londynu że nie zauważyłam że siedzę przy tym oknie około 2 godzin. Czekałam aż przyjedzie Zayn że nie zauważyłam jak wchodzi do mojego pokoju.Kiedy wszedł do sali nie słyszałam go podszedł do mnie i ucałował moje usta. Na początku się wystraszyłam ale potem oddałam jego pocałunek.
-Jak się czujesz?-spytał opierając swoje czoło o moje. Jego hipnotyzujące oczy wpatrywały się w moje jak w obrazek. Jest naprawdę opiekuńczy i się martwi, kiedy przypomniałam sobie jak chodził z Lili i śpiewał jej momentalnie łzy spłynęły po moich policzkach. On tylko mocno wtulił się w moje zagłębienie w szyi i przytulał mnie, niestety nie mogliśmy tak dłużej siedzieć bo przyszła pani doktor. Dała mi moje papiery i leki, mogliśmy wrócić do domu. Kiedy znaleźliśmy się przy aucie mulat podszedł do mnie i delikatnie popchnął tak że opierałam się o drzwi samochodu, podszedł do mnie i namiętnie całował. Kiedy opamiętał się wróciliśmy do domu, na widok tego miejsca niedobrze mi się zrobiło i pobiegłam do łazienki zwrócić. Zayn dobijał się do drzwi ale były zakluczone, otwarłam je i mocno się w niego wtuliłam. Często go potrzebuje. Dzisiaj mieliśmy rozmawiać o ślubie ale wygląda na to że pogadamy jeszcze o powrocie do chłopaków, poszłam do pokoju po laptopa i zaczęłam go szukać. Na podłodze leżało pełno ubrań tak że całkowicie zakryły podłogę. Przerzuciłam całą tą stertę ciuchów i się znalazł, poszłam na dół i zaczęliśmy oglądać sale. Nie mogliśmy żadnej znaleźć więc na dziś sobie odpuściliśmy. Ustaliliśmy też że wracamy do chłopaków. Zjedliśmy coś i poszliśmy do salonu oglądać telewizje, same pornole albo romansidła. Poszliśmy z nudów spać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A oto 44, myślę że się podoba.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 43/ Czyli to koniec?

Amy pov:
Obudziłam się z strasznym bólem w klatce piersiowej, ale pomyślałam że to może z nerwów. Wzięłam czarne rurki oraz brązową koszule i poszłam pod prysznic. Ciepłe strumienie otuliły moje blade ciało, zakręciłam wodę, owinęłam się ręcznikiem i ubrałam w ciuchy. Włosy trochę podsuszyłam suszarką i nałożyłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki i poszłam po Lili. Cały czas płakała odkąd wyszłam z łazienki, nie była głodna ani nie miała gorączki. Nie wiem co się z nią dzieje. Poszłam do kuchni zjeść śniadanie, bo od około dwóch godzin starałam się uśpić małą i w końcu mi się to udało. Zaparzyłam sobie herbatę i zrobiłam kanapki z dżemem. Zjadłam, pozmywałam i poszłam posprzątać. Po trzech godzinach dom lśnił czystością. Mała znowu płakała. Poszłam do niej i chciałam uspokoić ale nie umiałam tego zrobić, zrezygnowana zadzwoniłam do Zayna.
-Halo?-usłyszałam ochrypły głos Harry'ego.
-Cześć możesz mi pomóc?-spytałam
-W czym?-teraz on spytał
-Musisz przyjechać. Nie daje rady z Lili cały czas płacze. Pomóż-powiedziałam błagalnie na końcu głos mi zamarzł.
-Zaraz będę tylko się uspokój-powiedział.
Rozłączyłam się i ciągle chodziłam z Lili na rękach próbując ją uspokoić.


Harry pov:
Zacząłem się martwić, nigdy nie było problemu z Lili. Podszedłem do chłopaków tłumacząc im wszystko i pojechałem do domu Zayna. Po około 15 minutach szybkiej jazdy znalazłem się po ich domem. Ledwo przekroczyłem furtke i już usłyszałem głośny płacz dziecka. Pobiegłem do drzwi i bez pukania wszedłem. Zobaczyłem tam siedzącą już Amelie i płaczące dziecko. Amy nie była w dobrym stanie.
-Co się stało-spytałem z niedowierzaniem.
-Już nie mam siły, ciągle płacze a nie ma gorączki.-wypłakała z siebie.
-Chodź pojedziemy do szpitala-zaproponowałem.
Po 20 minutach byliśmy w szpitalu. Dziecko zostało zabrane na badania a my czekaliśmy przed salą. Amy siedziała taka smutna i zapłakana.
-Nie martw sie będzie dobrze-przytuliłem ją.
Po 30 minutach milczenia usłyszałem jak Amy strasznie głośno zaczęła oddychać, przeraziłem się.
-Wszystko gra?-spytałem
-Nie...mogę...oddychać-wydusiła
Pobiegłem po lekarzy i zabrali i ją na sale. Kolejne dwie godziny czekania na niewygodnym krześle. Usłyszałem chłopaków którzy przyjechali teraz i my siedzieliśmy kilka minut, przyszedł lekarz.
-Doktorze co z nią?-zapytałem z nadzieją w głosie.
-Cóż dziecko musiało mieć operacje, okazało się że w tak młodym wieku miało raka. Niestety operacja nie powiodła się i rak doszczętnie zniszczył płuca dziecka, przykro nam wszystkim-powiedziała doktorka. Nikt nie spodziewał się tak okrutnych wieści, wyglądało na zdrowe tylko dziś tak kiepsko wyszło. Każdy z nas miał łzy w oczach i na policzkach, Malik sobie nie dawał rady z tym wszystkim. Siedział na tym krześle i czekał na cud.
-A co z Amy?-spytał Lou.
-Na jakiś czas musi zostać w szpitalu-powiedziała i poszła.
My nie mogliśmy dłużej być i pojechaliśmy do domu. Zayn był z nami. Nie chciał być sam w wielkim domu. Nie mogliśmy zasnąć i rozmawialiśmy aż w końcu sen dał za wygraną.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kolejny rozdział. Ta historia dobiega swego końca. Nie będzie miała Happy Endu. Już mam wszystko w głowie, co bedzie co się wydarzy. Narazie życzę wam cierpliwości.

Aleksandra.xd

środa, 12 czerwca 2013

Versatile Blogger Award

Bardzo dziękuję za nominacje do Versatile Blogger Award. Blog który mnie nominował: http://maaagdamielczarek.blogspot.com/

Zasady:
1. Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2. Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu.
3. Ujawnić siedem faktów o sobie.
4. Nominować min. siedem blogów, które Twoim zdaniem na to zasługują.
5. Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.


7 FAKTÓW o mnie:
1) Moim ulubionym zespołem jest Duch ale i One Direction.
2) Lubie oglądać filmy.
3) W przyszłości chce zostać fotografką modelek albo być modelką.
4) Mam świnkę morską Loczka, psa Mike i pięć małych kotów na razie nie mają imion.
5) Nie lubię wstawać wcześnie rano.
6) Jestem wyrzutkiem klasy a to wszystko przez jebany jogurt =.=
7) Nienawidzę mojej klasy.

Nominuje:
http://love-oflondon.blogspot.com/
http://nowademi.blogspot.com/
http://internally-torn.blogspot.com/
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
http://hello-in-my-world.blogspot.com/
http://walk-away-and-stay.blogspot.com/
http://maaagdamielczarek.blogspot.com/

Dziękuję!
Aleksandra.xd

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 42/ Nie wierzę!!!

Obudziłam się wtulona w tors mojego kota. Jak ja kocham jego potargane włosy, mogłabym je targać codziennie. Oglądałam jego tatuaże kiedy się obudził.
-Cześć miśku-mówił.
-Hej. Jak się spało.?-spytałam
-Fajnie.-zaśmiał się.
Usłyszeliśmy płacz dziecka wiadomo że to nasze. Już miałam wstać kiedy zostałam przywrócona do poprzedniej pozycji.
-Ja pójdę-powiedział Malik.
Po chwili pojawił się z płaczącym dzieckiem na rękach. Wyglądał ślicznie. Odpowiedzialny tatuś-zaśmiałam się w myślach. Dał mi ją a ja ją nakarmiłam. Dziś mam wyjątkowo dobry humor. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam, to z pracy.
-Halo?-spytałam.
-Tu Jeremy dziś mamy sesje na której musisz być.-powiedział.
-Okey o której?-spytałam
-Około 15-powiedział.
-Okey będę. Pa
-Pa.
Rozłączyłam się i zmęczona upadałam na łóżko.
-Z pracy?-spytał mnie mulat.
-Tak mam dziś sesje zdjęciową-powiedziałam.
-No to chyba fajnie nie?-spytał
-No ale mi się nie chce.-powiedziałam, przykryłam się cała kołdrą i chciałam z powrotem zasnąć,ale nie dane mi to było.
-Wstawaj! Śniadanie się samo nie zrobi-zaśmiał się.
-Czy ja jestem tu tylko po to żeby robić śniadania?-udałam urażoną.
-Nie tylko.-Znów poruszył tak śmiesznie brwiami.
-Weź przestań!-powiedziałam.Okryłam się kołdrą i poszłam do łazienki żeby się ogarnąć. Kiedy brałam prysznic dużo myślałam. jak ja sobie sama poradzę w wychowaniu dziecka? Jak będzie wyglądało moje życie? Czy mam jeszcze szanse na zrobienie kariery? Z moich rozmyślań wyrwał mnie Zayn który dobijał się do drzwi. Zakręciłam wodę i owinęłam się ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju, tam ubrałam się w białą koszule, jeansowe spodenki i czarne trampki a włosy przeczesałam szczotką. Poszłam do kuchni zrobić śniadanie. za 4 dni Zayn leci w trasę. Szczerze? Nie będę tęsknić. Nie. Ja będę cierpieć z bólu. Było około godziny 13 musiałam szykować się na zdjęcia. Pożegnałam się z Lili i Zaynem i pojechałam do studia. Tak jak myślałam sesja przebiegła pomyślnie i zabawnie co najważniejsze. Dostałam kilka swoich zdjęć na 
pamiątkę i mogłam wrócić do domu. Kiedy tylko przekroczyłam próg domu zostałam zaatakowana całusem, pokazałam mu moje zdjęcia i wytrzeszczył oczy.
-Powieszę je-powiedział.
-Żartujesz nie?-spytałam zdziwiona.
-Nie.-dodał krótko.
Nie będę się z nim kłócić. Może wyglądam nawet ładnie. Nie na pewno nie. Wyjedzie to, to zdejmę. Nagle zadzwonił mój telefon: Dan
A: Halo?
D: Hey, masz czas?
A: No mam.
D: To wpadniemy do was.
A: Okey czekamy.
Rozłączyłam się i ogarnęłam trochę salon. Akurat zabrzmiał dzwonek do drzwi, Zayn poszedł otworzyć a ja poszłam po małą. Wróciłam i już nie miałam Lili na rękach trzymał ja Harry. To chyba będzie jej chrzestny. Już troche na ten temat rozmawialiśmy. Po kilku godzinach mała zrobiła się głodna i musiałam ją nakarmić. Cały czas Harry za mną szedł aż nie zamknęłam mu drzwi przed nosem. Kiedy wróciłam wszyscy oglądali moje zdjęcie, aż się zarumieniłam.
-Wyszłaś bosko.!-skomentowała El.
-Jak prawdziwa modelka.-dodał Liam
-Dzięki.-odpowiedziałam.
Rozmawialiśmy przez dłuższy czas aż Harry mi czegoś nie zaproponował.
-Chcesz iść z nami jutro na zdjęcia?-spytał.
Akurat piłam sok, który znalazł się na podłodze. Pobiegłam do kuchni po szmatkę i położyłam ją na podłodze.
-Ja? Pogięło cię?-spytałam
-Nie, no bo w końcu dziś dałaś sobie radę więc czemu byś nie mogła mieć jutro z nami zdjęć.-powiedział tak żebym zrozumiała ale ja dalej nie rozumiałam. Jak ktoś taki jak ja miałby sobie poradzić w świecie modelingu. Jestem gruba.
-Nie jestem gruba i źle wyjdę-zaprzeczyłam.
-Ty i gruba? Ale żeś jebła teraz-skomentowała mnie Dan.
-Pomyśle nad tym. Ale niczego nie obiecuję-powiedziałam. Chwile jeszcze pogadaliśmy i wszyscy poszli do swoich mieszkań. Ja poszłam się odświeżyć, ubrałam pidżamę i położyłam się spać. Jutro mam ważny dzień. Chyba nie zasnę....

`````````````````````````````````````````````````````````````````````````

Tam dara ram! I oto 42! Kto się tego spodziewał? Jak sądzicie czy Amelia stanie się modelką?








czwartek, 6 czerwca 2013

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 41/ Będę tęsknić...

Obudziłam się sama w pokoju, mała całą noc spała. Bardzo mnie to ucieszyło, jedno mnie martwi-do wieczora muszę sama zajmować się małą, Zayn ma jakieś prace w studio i nie ma zbytnio czasu. Zwlekłam się z łóżka i powolnym krokiem udałam się do kuchni, spojrzałam przez okno i moja najbardziej okropna pogoda której boje się nad życie: burza. Przynajmniej mam Lili. Zrobiłam sobie bułkę z dżemem i zaparzyłam sobie herbatę z miętą. Usiadłam przy stole i patrzałam na kłęby dymu, usłyszałam pstryk i podeszłam do czajnika. Nie było najlepszym pomysłem żeby go dotykać oparzyłam sobie rękę i syknęłam z bólu, podbiegłam pod kran i ukoiłam ból, niestety nie na długo, poszukałam maści na oparzenia i owinęłam rękę bandażem. Usłyszałam płacz dziecka i pobiegłam na górę do pokoju Lili. Wzięłam ją na ręce i poszłam z nią na dół, usiadłam na kanapie i karmiłam. Była strasznie głodna, nie dziwie się jest mała. Po chwili uspokoiła się i położyłam ją na kocu żeby iść po swoje śniadanie. To był błąd kiedy wróciłam mała chciała wstać, chwyciła się obrusu gdzie stały różne pamiątki rodzinne Zayna. Wszystko pofrunęło na podłogę i zbiło się w sekundę. Podeszłam do miejsca wypadku i spojrzałam na małą.
-Już nie żyjemy mała- powiedziałam do niej na co zaśmiała się i podniosła rączki ku górze. Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do pokoju, wróciłam do salonu i zaczęłam zbierać kawałki szkła na szczęście były duże, wyrzuciłam je do kosza i zaczęłam odkurzać żeby nie było niczego. Poszłam po małą usadziłam ją na moich kolanach i zaczęłam czytać książkę, nie wiem kiedy ale mała usnęła a kilka minut później i ja. 

Obudził mnie dzwonek do drzwi było około godziny 18. Zayn-pomyślałam. Położyłam małą na kanape i pobiegłam otworzyć drzwi przekręciłam gałkę i ujrzałam największy skarb w moim życiu. 

-Cześć piękna-przywitał mnie namiętnym pocałunkiem.
-Cześć misiek-odpowiedziałam mu
Wszedł do środka i pierwsze co rzuciło mu się w oczy to że mam bandaż na ręce.
-Co się stało?-zapytał, nienawidzę kiedy jest taki troskliwy.
-Oparzyłam się, nic takiego-powiedziałam z sztucznym uśmiechem na ustach.
-Ty niezdaro moja-zaśmiał się.
-I kto to mówi? Pan co zbił kubek, talerz...
-Dobra wiem o co ci chodzi.
-No i dobrze że wiesz.
-Gdzie mała?
-Na kanapie trochę nam się kimneło.
-Wiedziałem.
-Skąd?
-Jesteś w pidżamie.
-A no tak.
-Dostane całusa?
-Za co?
-Za to że jestem wcześniej.
-Nie licz na to.
-Czemu?
-Już dostałeś.
-Proszę.
-Nie.
-Proszę.
-Nie.
-Bo cie zabiorę na górę-poruszył przy tym śmiesznie brwiami, to tak śmiesznie wygląda.
-Później. Musze obudzić małą i ją nakarmić.
-Dobra ja pójdę chwile popracować.
-Dobra.
Podeszłam do małej i okazało się że tak słodko śpi że poszłam ją położyć. Jak już to w nocy ją nakarmię. Położyłam ją w jej łóżeczku i poszłam zrobić kolacje. Udałam się do pokoju Zayna, siedział przy biurku przeglądał jakieś zdjęcia i papiery, podeszłam do niego i odchrząknęłam, ocknął się i zaczął chować wszystko co znajdowało się na biurku jakby chciał coś ukryć.
-Co tu robisz?-spytał widocznie zdenerwowany.
-Przyszłam ci powiedzieć że kolacja na stole-oznajmiłam ze zdziwioną miną.
-Dobrze zaraz przyjdę.
-Nie chcesz mi czegoś powiedzieć?
-Nie.
-Na pewno?
-Tak
-Więc czemu wszystko tak zakrywasz?
-To nie jest za bardzo twoja sprawa-powiedział ze stoickim spokojem.
-Dlaczego mi nie ufasz? Czemu nie chcesz nic pokazać? Powiedzieć? Myślałam że nie mamy przed sobą tajemnic...-było mi ciężko to wszystko powiedzieć ale dopiero teraz miałam tyle odwagi. On tylko otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć ale nie mógł. Poszłam do kuchni i rozmyślałam nad tym wszystkim, straciłam apetyt i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w pidżamę. Włosy spięłam w luźnego koka i udałam się do sypialni. Tam czekała na mnie miła niespodzianka. Wszędzie były świece a na łóżku siedział mój narzeczony, tylko po co on się tak stara skoro mi nie ufa.
-Po co to zrobiłeś?-spytałam, głos zadrżał mi i wyszedł z tego taki pomruk.
-Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie, ale mam ważną sprawę i nie wiem jak ci to powiedzieć.
Usiadłam na przeciw niego i łapałam go za ręce.
-Mi możesz wszystko powiedzieć.-potwierdziłam jego słowa.
-Bo to jest tak że pod koniec tego tygodnia jedziemy w trasę.
-Co? Na ile?- nie dowierzałam w jego słowa, kilka razy mnie tak nabierał ale tym razem mówił prawdę.
-Na trzy miesiące.
-Czyli przyjedziesz dopiero na wigilie?
-Tak. przykro mi.
-Nie martw się damy sobie radę.-pocieszałam go.
-Cieszę się że to mówisz.
Rozmowę zakończyliśmy namiętnym pocałunkiem, po chwili Zayn siedział na mnie i obdarowywał pocałunkami.

Zayn 

Całowałem jej usta kiedy zaczęła rozpinać moją bluzkę nie chciałem być dłużny i zdjąłem jej bluzkę. Odepchnęła mnie na bok i teraz to ona siedziała na mnie. Całowała mój tors, wiedziała że mam tam łaskotki i perfidnie to wykorzystała. Wróciła do moich ust i przygryzła moją dolną wargę, kochałem kiedy tak robiła. Dobra teraz zmiana miejsc-pomyślałem i to ja na niej leżałem. Zdjąłem z niej spodnie a ona zrobiła to samo. Kochaliśmy się jak jeszcze nigdy. Całowałem jej już prawie nagie ciało, aż po chwili i nasza bielizna znalazła się na podłodze. Weszłem w nią a ta wydała cichy jęk rozkoszy. 

Amelia

Zayn zachowywał się inaczej niż zawsze, był bardziej brutalny. Wszedł we mnie a ja ruszałam biodrami żeby i go obdarzyć rozkoszą. Podobało mu się to. Spędziliśmy prawie całą noc razem, doszliśmy w tym samym momencie. Opadł obok mnie i wtulił moje nagie ciało w jego. Potem już zasnęliśmy.

````````````````````````````````````````````````````````

Długo wyczekiwana 41! Za to że nie było bardzo długo rozdziału macie taki długaśny. A oto mój ask: http://ask.fm/What124  pytajcie w sprawie bloga i nie tylko. :**