poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 36/ Cieszę się że jesteś...

Obudziłam się wtulona w Malika który bacznie mnie obserwował, jego czekoladowe oczy wpatrywały się we mnie jak w jakiś obrazek. 
Z: Cześć.
A: Hejka.
Z: Jak się spało?
A: A dobrze. Długo mi się tak przyglądasz?
Z: Ze dwie godzinki. Codziennie jesteś jeszcze piękniejsza.
A: Oj. Bo się rumienie. 
Z: Lubię twoje rumieńce. 
A: Weź.
Z: No co? Są piękne.
A: A ja lubię twoje włosy.
Z: To akurat wiem.
A: Haha pan wszystko wiedzący się znalazł.
Z: Wiem to co powinienem wiedzieć.
A: Idziemy na śniadanie? Padam z głodu!
Z: Skoro jesteś głodna to tak.
A: Ej! Ja tu muszę wyżywić siebie i dziecko.
Z: Narzekasz.
A: Tak.
Z: Oj ty.
Poleżeliśmy jeszcze chwilkę a ja zadałam mu pytanie które przyszło mi nagle na myśl.
A: Razem?
Z: Na zawsze.
Ta odpowiedź bardzo mnie ucieszyła. Chciałam mu dać buziaka w policzek a ten sprytnie obrócił głowę że trafiłam w jego usta. Ten to ma pomysły, nie chciałam się kłócić zaraz padnę z głodu. Po kilku minutach znalazłam się przy lodówce, opróżniłam jej zawartość o połowę i zaraz była w moim brzuszku. Kocham jeść. To moje hobby. Poszłam do sypialni i ubrałam krótkie spodenki i koszulke Malika. One wszystkie były mi dobre więc je nosiłam. Poszłam na dół do kuchni żeby zrobić sobie śniadanie. Tam zajadał się płatkami Zayn.
Z: To moja koszulka.
A: Ym tak pożyczyłam sobie. Nie jesteś zły?
Z: Weź przestań, wyglądasz w niej seksi.
A: Zayn!
Z: No co?
A: Ja i seksi!? Lou ma racje wyglądam jakbym miała połowe arbuza pod bluzką.
Z: Ten to tam się na niczym nie zna.
Po kilku minutach czułam oddech Mulata na swojej szyi. Przytulił mnie od tyłu a potem obrócił w swoją stronę tak że dotykaliśmy się czubkami nosów.
Z: Kocham cię.
A: Ja ciebie też.
Od zapiął mi na szyi jakiś naszyjnik. Był w kształcie serca z brakującym elementem puzla.
A: Gdzie jest puzelek?
Wtedy on pokazał mi swój naszyjnik. Był tam brakujący element. Był na prawdę piękny.
A: Jest śliczny dziękuję.
Z: Należał ci się.
A: Za co?
Z: Za wszystko.
A: Dziękuję.
Z: A dostanę buziaka?
A: Jasne.
Chwyciłam jego twarz w moje drobne ręce i jak tylko najmocniej potrafiłam pocałowałam jego słodkie malinowe usta. On przybliżył moje ciało do swojego i odwzajemniał moje pocałunki a sam obsypywał mnie nowymi. Oderwaliśmy się od siebie żeby nabrać powietrza do naszych płuc. Wtedy zorientowaliśmy się że naszyjniki są na magnes nasze serduszko miało swój brakujący element. Wyglądało to interesująco.
Zaczęliśmy się śmiać pod nosem. Ciągle nie mogliśmy się od siebie oderwać. Po kilku minutach do naszego nomu wpadła cała mokra Eleanor.
A: Co ci się stało.?
El: Uciekam przed chłopakami. Zachciało im się bitwy na wodę.
Z: Trzeba dołączyć.
Malik poleciał na górę pewnie się ubrać w tym czasie wpadł do domu zdyszany Louis który oblał mnie wodą. Tego to mu nie daruję. Niech sobie nie myśli.

3 komentarze:

  1. Co jakiś czas mówiłam takie ciche ''oooooo'' Jakie to słodkie!! <33 I LOVE IT!! czekam na nn !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Romantyczny. A zwłaszcza z tym naszyjnikiem i gifem co dodałaś :3

    OdpowiedzUsuń