niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 35/ Nie możecie! Ja go kocham!

Po powrocie do domu poszłam wziąść prysznic, poczułam jak jego ciepłe strumienie rozlewają się po moim ciele. Potem zakręciłam wodę i ubrałam spodnie dresowe i stanik. Podeszłam do lustra i przejrzałam się w nim dokładnie co się ze mną stało przez te kilka miesięcy. Kocham swój brzuszek nigdy go nie opuszczę, nie ważne czy będzie to chłopiec czy dziewczynka. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos tak mi znajomy że nigdzie bym go nie pomyliła.
Z: Mogę?
A: Tak.
Podszedł do mnie od tyłu i patrzał się w lustro w którym byliśmy razem. Gładził mój brzuszek i uśmiechał się do mnie.
Z: Jakie będzie imię?
A: Nie wiem czy to chłopiec czy dziewczynka.
Z: To może jakieś wymyślimy?
A: To jak chłopiec to może Stewen?(czyt.Stiwen)
Z: A dziewczynka może Lili?
A: Ślicznie.
Z: I pomyśleć że jeszcze niedawno mogliśmy robić co chcemy a teraz musimy być bardziej dorośli.
A: No, chciałabym choć na jeden dzień żeby znów te czasy wróciły.
Z: Ja też.
A: Ale teraz wiem że mogę liczyć na ciebie w każdej chwili.
Z: Tak. Pomóc ci w czymś?
A: No teraz to tylko muszę wysmarować się kremem i ubrać bluzkę.
Z: Idę po krem.
A: A ja czekam w pokoju.
Poszłam do sypialni a po chwili pojawił się Zayn z kremem. Czasem jego nastawienie do tej sytuacji mnie rozwala. Położyłam się na łóżku i gładziłam swój lekko zaokrąglony brzuszek. Malik położył się koło mnie i zaczął smarować mój brzuch kremem. Wyglądało to słodko jak do niego mówił. Potem przypomnieli mi się rodzice.
A: I jak z tym wyjściem do moich rodziców.
Z: Możemy iść.
A: Jesteś pewien?
Z: Nie ale cię nie zawiodę.
A: I za to cię kocham.
Poleżeliśmy jeszcze chwilkę wpatrując się w siebie nawzajem, on bawił się moimi włosami a je jego dłońmi, były takie delikatne i miękkie. Myślę że rodzice go polubią. Potem uszykowaliśmy się do wyjścia. Ja ubrałam czerwone spodnie z materiały i beżowy sweterek a Zayn ubrał ciemno-szary sweter i czarne spodnie. 

* 40 minut później*

Staliśmy przed domem moich rodziców, nic się nie zmienił. Zadzwoniłam i po chwili znaleźliśmy się w środku. Na szczęście moi rodzice umieją angielski.
A: Hej.
Z: Dzień dobry.
M: Dzień dobry, Amy choć pomożesz mi w kuchni.
A: Dobrze.
Kiedy byliśmy w kuchni pachniało różnymi zapachami potraw.
M: Ale ładnego masz tego chłopaka.
A: Mamo!
M: Mówię jak jest. A jaką ma pracę?
A: Śpiewa.
M: Musisz być bardzo szczęśliwa.
A: Tak ale nie wiem jak tata go przyjmie.
M: Założę się że tata też go polubi.
Malik i mój tata poszli na taras porozmawiać.
T: Więc spotykasz się z moją córką?
Z: Tak proszę pana.
T: Mogę zadać ci kilka pytań?
Z: T...tak.
T: Mieszkacie razem?
Z: Z moimi kolegami z zespołu.
T: Jakie masz plany na przyszłość?
Z: Pomagać w wychowywaniu naszego dziecka.
T: Będziesz dbał o moją córkę?
Z: Oczywiście.
T: Kochasz ją?
Z: Tak
T: Jak bardzo?
Z: Najbardziej na świecie.
T: Skąd pochodzisz?
Z: Z Londynu.
T: A jakie masz pochodzenie?
Z: Pakistańskie ale to chyba nie ma nic do rzeczy.
T: Dla mnie ma.
Z: Mogę już sobie iść?
T: Dokąd?
Z: Do środka.
T: Tak.
Po chwili do domu wpadł Zayn był lekko zdenerwowany. Mój tata po prostu nie mógł wytrzymać i go przeczołgał. Czy on musi mi to robić?
A: Zayn możesz pomóc mojej mamie?
Z: Tak.
Poszłam na taras to wyjaśnić. 
A: Tato dlaczego się tak zachowujesz?
T: Jak?
A: Tak ja przyprowadzam ojca mojego dziecka a ty go musisz o wszystko wypytywać.
T: Chce twojego dobra.
A: To się tak nie wtrącaj. Nie jestem już małą dziewczynką. Zmieniłam się.
T: Nie rozumiesz że jesteś młoda?
A: Mam 22 lata. Sama będę decydować o moim życiu.
T: Ten chłopak nie jest dla ciebie.
A: Ale ty nie rozumiesz ja go kocham. On zmienił moje życie. Nic o mnie nie wiesz! Zostawiłeś mnie jak miałam 10 lat.!!
T: Kochanie spokojnie. Jesteś w ciąży nie powinnaś się denerwować.
A: To nie dawaj mi to tego powodów.
Weszłam po dwóch schodkach i otwarłam drzwi. Nagle zrobiło mi się słabo i upadłam. Zayn w odpowiednim momencie złapał mnie. Potem już nic nie pamiętam. Obudziłam się w szpitalu z bólem głowy. Był tu Zayn, chłopacy i moi rodzice oraz Dan i El. Udawałam że jeszcze śpię, żeby wiedzieć o czym rozmawiają.
T: To twoja wina
Z: Moja niby czemu?
M: On niczemu nie jest winny to ty ją tak zdenerwowałeś. Zrozum że ona nie jest już dzieckiem.
H: Niech się państwo nie kłócą bo i tak to niczego nie rozwiąże.
T: Nie wtrącaj się jeśli możesz.
Li: Ale to nie jest wina Zayna. Dzięki niej nie ma innych obrażeń. Złapał ją.
Z: Dobra. Ja idę na dwór dłużej tego nie zniosę.
To wszystko moja wina.

*Oczami Zayna*

Musiałem iść zapalić, atmosfera w tamtym pomieszczeniu była nie do zniesienia. Jeszcze jej ojciec myśli że to moja wina. To on się z nią kłucił daj jej powody do zmartwień. Nigdy z niej nie zrezygnuje jest dla mnie całym światem.

*Oczami Amy*
Po kilku minutach pojawił się Zayn wiem że był zapalić, znam go. Otwarłam oczy i ujrzałam wszystkich oprócz mojego ojca. Pewnie nie wytrzymał i wyszedł. Nawet lepiej, teraz chce mi urządzić życie.
Z: Jak się czujesz?
A: Mogło by być lepiej.
Z: Zawsze masz takie poczucie humoru.
A: Zgadza się.
Po chwili przyszedł lekarz z wynikami badań.
N: Doktorze co z nią?
Lekarz: Nic wielkiego się nie stało, ale nie może się pani denerwować.
A: Tak ja przepraszam.
Lekarz: W porządku. Niech pani dużo wypoczywa i się nie martwi. Wiem pani czym to grozi.
A: Tak.
Lekarz: Dobrze może już pani wracać do domu. A ojca poproszę jeszcze na chwilkę do gabinetu.
Z: Dobrze.
Jakoś wstałam i poszłam do poczekali czekałam na Zayna. Reszta wróciła do domu. Nie chciałam żeby na nas czekali.

*Oczami Zayna.*
Poszedłem za lekarzem prosto do gabinetu. Nie wiem o co może chodzić. 
Lekarz: Pewnie się pan zastanawia czemu tu pana wezwałem.
Z: Tak trochę.
Lekarz: Chodzi o pańską żonę.
Z: Ona nie jest moją żoną.
Lekarz: A kim w takim razie?
Z: Dziewczyną, ale niedługo się oświadczam.
Lekarz: Dobrze. Musi pan wiedzieć że następne ataki takiego zachowania mogą pogorszyć stan dziecka, dlatego bardzo bym prosił żeby pilnował pan żony. Nie może się przemęczać i się denerwować. 
Z: Dobrze postaram się.
Lekarz: To wszystko. I jeszcze to są państwa wyniki. Proszę je lepiej razem otworzyć i porozmawiać na spokojnie.
Z: A coś jest z nimi nie tak?
Lekarz: Nie wszystko jest dobrze. Ale o tym denerwowaniu się.
Z: Aha dobrze dziękuję. Do widzenia.
Lekarz: Do widzenia.
Teraz muszę ją pilnować dzień i noc. Ale chce żeby wszystko było jak najlepiej.

*Oczami Amy*

Po kilku mitach pojawił się Mulat. Miał w ręku dwie koperty domyślałam się że to nasze wyniki badań. Podał mi rękę i wróciliśmy do domu, tam poszliśmy się myć i do naszej sypialni. Mieliśmy o czymś porozmawiać. Kiedy znalazłam się w naszej sypialni usiadłam na przeciwko Zayna i złapałam go za ręce.
A: A więc o czym chciałeś pomówić?
Z: Lekarz mówił że nie możesz się przemęczać i denerwować bo jeszcze dwa razy i dziecku może się coś stać. 
A: Ja wiem o tym. To wszystko przez mojego ojca traktuje mnie jak dziecko.
Z: Wiem. Muszę cię teraz pilnować żebyś się nie denerwowała i nie przemęczała.
A: Dobrze. Możemy iść już spać?
Z: Tak.
Po chwili leżeliśmy wtuleni w siebie i razem tak zasnęliśmy.

♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻♥☻

Kolejny taki długi z Zaynem. Dokończenie historii. 2 komentarze cdn...

3 komentarze: