sobota, 15 lutego 2014

Epilog


Minęły 3 lata, 9 miesięcy, 3 tygodnie i 2 dni od wypadku. Wyjechałam z Londynu; zostało tam zdecydowanie zbyt wiele wspomnień których nie potrafiłam udźwignąć . Gdziekolwiek popatrzyłam, na kogokolwiek spojrzałam każdy przypominał mi Go. Nie używałam jego imienia od dnia pogrzebu. Miley...nie potrafię na nią normalnie spojrzeć, za bardzo mi go przypomina. Mieszka ze swoimi dziadkami których często odwiedza Harry. Nie potrafię do nikogo się zbliżyć i mu zaufać, boję się że znowu przytrafi się coś złego. Całe dnie spędzam w pracy starając się zapomnieć o przeszłości i żyć teraźniejszością, ale tak się nie da. Wracam do domu i wszystko mi go przypomina, kuchnia-nasze wspólne śniadania, salon-oglądanie filmów, łazienka-wspólne kąpiele, sypialnia-...co tu dużo mówić. Z chłopakami utrzymuje kontakt który, wydaje mi się że z każdym dniem maleje. Kiedy zamykam oczy, próbując zasnąć, widzę chwile spędzone z nim albo chwile z wypadku. Moje ciało z każdym dniem słabnie. 
Nie mam ochoty jeść. Widziałam go czasami w swoim domu przez co musiałam się wyprowadzić. Nienawidzę się za to co się stało. Gdybym w ten dzień się z nim nie pokłóciła i nie wybiegła z domu  o cholernej godzinie nie poszedłby za mną i nie wpadł pod ten cholerny samochód. Wszystko moja wina. Staram się zapomnieć. Każdy dzień każda nowa kreska pojawia się na mojej ręce. Żyletka to jedyny mój świat.  Mam do siebie wstręt przez to co się stało.
Nienawidzę się za to, że ich poznałam. 
***
Siedziałam właśnie w salonie oglądając w salonie telewizje, popijając ciepłą herbatę. Nieoczekiwanie zadzwonił dzwonek. Dziwne bo nikogo się dziś nie spodziewałam. Szybko poprawiłam sweter i poszłam otworzyć. Od kilku miesięcy siedzę sama w tym domu przez co cieszę się że ktokolwiek o mnie pamiętał. Z uśmiechem na ustach pobiegłam pod drzwi i je od kluczyłam. Niepewnie otwarłam drzwi nie wiedząc czego się spodziewać. W moich oczach zagościły łzy które spłynęły po moich uśmiechniętych policzkach. Te same twarze, te same uśmiechy. To oni nie pomyle ich z nikim. Niall, Louis, Eleanor, Liam, Daniell, Kamilla, Harry. Tak za nimi tęskniłam. Weszli do mojego domu przytulając mnie i mówiąc jak to dawno mnie nie widzieli. Na mojej twarzy od bardzo dawna zagościł uśmiech. Tak się cieszę że mnie pamiętają. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy tam gdzie było miejsce.
- Co wy tu w ogóle robicie?-zapytałam trochę sprzątając.
- Dziś są twoje urodziny, nie damy ci spokoju-zaśmiał się blondasek.
Cały wieczór siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Byłam taka szczęśliwa. Zaproponowali mi powrót do nich i chętnie się zgodziłam. Sama w tym domu to coś strasznego. Nie wiem co jeszcze mnie spotka ale wiem jedno; chce zacząć z nimi od nowa bo wiem że to moi przyjaciele na których mi zależy i którzy mnie kochają, zresztą ja ich też kocham.
***
KONIEC


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Więc tak. Strasznie mi smutno że to koniec historii ale muszę powiedzieć że epilog mi się udał. Płakałam kiedy to pisałam bo zakochałam się w tym nowym blogu ale obiecuję że zrobię innego bloga którego mam nadzieję również polubicie :D
Do zobaczenia!!!
Olcia :*