Amy pov:
Obudziłam się z strasznym bólem w klatce piersiowej, ale pomyślałam że to może z nerwów. Wzięłam czarne rurki oraz brązową koszule i poszłam pod prysznic. Ciepłe strumienie otuliły moje blade ciało, zakręciłam wodę, owinęłam się ręcznikiem i ubrałam w ciuchy. Włosy trochę podsuszyłam suszarką i nałożyłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki i poszłam po Lili. Cały czas płakała odkąd wyszłam z łazienki, nie była głodna ani nie miała gorączki. Nie wiem co się z nią dzieje. Poszłam do kuchni zjeść śniadanie, bo od około dwóch godzin starałam się uśpić małą i w końcu mi się to udało. Zaparzyłam sobie herbatę i zrobiłam kanapki z dżemem. Zjadłam, pozmywałam i poszłam posprzątać. Po trzech godzinach dom lśnił czystością. Mała znowu płakała. Poszłam do niej i chciałam uspokoić ale nie umiałam tego zrobić, zrezygnowana zadzwoniłam do Zayna.
-Halo?-usłyszałam ochrypły głos Harry'ego.
-Cześć możesz mi pomóc?-spytałam
-W czym?-teraz on spytał
-Musisz przyjechać. Nie daje rady z Lili cały czas płacze. Pomóż-powiedziałam błagalnie na końcu głos mi zamarzł.
-Zaraz będę tylko się uspokój-powiedział.
Rozłączyłam się i ciągle chodziłam z Lili na rękach próbując ją uspokoić.
Harry pov:
Zacząłem się martwić, nigdy nie było problemu z Lili. Podszedłem do chłopaków tłumacząc im wszystko i pojechałem do domu Zayna. Po około 15 minutach szybkiej jazdy znalazłem się po ich domem. Ledwo przekroczyłem furtke i już usłyszałem głośny płacz dziecka. Pobiegłem do drzwi i bez pukania wszedłem. Zobaczyłem tam siedzącą już Amelie i płaczące dziecko. Amy nie była w dobrym stanie.
-Co się stało-spytałem z niedowierzaniem.
-Już nie mam siły, ciągle płacze a nie ma gorączki.-wypłakała z siebie.
-Chodź pojedziemy do szpitala-zaproponowałem.
Po 20 minutach byliśmy w szpitalu. Dziecko zostało zabrane na badania a my czekaliśmy przed salą. Amy siedziała taka smutna i zapłakana.
-Nie martw sie będzie dobrze-przytuliłem ją.
Po 30 minutach milczenia usłyszałem jak Amy strasznie głośno zaczęła oddychać, przeraziłem się.
-Wszystko gra?-spytałem
-Nie...mogę...oddychać-wydusiła
Pobiegłem po lekarzy i zabrali i ją na sale. Kolejne dwie godziny czekania na niewygodnym krześle. Usłyszałem chłopaków którzy przyjechali teraz i my siedzieliśmy kilka minut, przyszedł lekarz.
-Doktorze co z nią?-zapytałem z nadzieją w głosie.
-Cóż dziecko musiało mieć operacje, okazało się że w tak młodym wieku miało raka. Niestety operacja nie powiodła się i rak doszczętnie zniszczył płuca dziecka, przykro nam wszystkim-powiedziała doktorka. Nikt nie spodziewał się tak okrutnych wieści, wyglądało na zdrowe tylko dziś tak kiepsko wyszło. Każdy z nas miał łzy w oczach i na policzkach, Malik sobie nie dawał rady z tym wszystkim. Siedział na tym krześle i czekał na cud.
-A co z Amy?-spytał Lou.
-Na jakiś czas musi zostać w szpitalu-powiedziała i poszła.
My nie mogliśmy dłużej być i pojechaliśmy do domu. Zayn był z nami. Nie chciał być sam w wielkim domu. Nie mogliśmy zasnąć i rozmawialiśmy aż w końcu sen dał za wygraną.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział. Ta historia dobiega swego końca. Nie będzie miała Happy Endu. Już mam wszystko w głowie, co bedzie co się wydarzy. Narazie życzę wam cierpliwości.
Aleksandra.xd
WOW.!! Prawie płakałam. ;(( Czekam na nn.!!
OdpowiedzUsuńWow to zmieniło moje życie!
UsuńO jejku prawie się poryczałam! Ona umrze?!
OdpowiedzUsuńMożna tak powiedzieć...Wiem że chcielibyście żeby oni się pobrali mieli kolejne dziecko tptd. ale ja mam już swoją wizje.
UsuńSzkoda, że masz już wizje końca. Rozdział uczuciowy, mała Lily umarła a Amy prawie umiera. Smutny, naprawdę.
OdpowiedzUsuńA co z tym filmikiem co miałam zrobić?
Zapraszam: http://nowademi.blogspot.com/ lub http://sweet-dis.blogspot.com/
Zaraz ci wyśle treść
Usuń