środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 9/ Co ja mam teraz zrobić?

Potem poszłam do pokoju, gdzie czekał na mnie lekarz, nie wyglądał że był zadowolony moją "nocną przechadzką".
-Panno Sue gdzie pani była całą noc? Miała panienka odpoczywać a nie szwędać się po szpitalu.!-powiedział lekarz, ale po chwili jego grymas zmienił się na rozczarowanie- Niech pani lepiej się już położy i odpoczywa-dodał.
Ja tylko pokiwałam głową na znak że się zgadzam a chwilkę później leżałam już w łóżku. Ale ciągle nie mogłam przestać myśleć o tym pomieszczeniu, utkwiło w mojej głowie ten obrazek. Pamiętam że kiedy tam byłam śmierdziało jakby jakimś trupem lub czymś. Zapamiętałam drogę jaką przebyłam zeszłej nocy. Moje postanowienie było jasne : "Dziś w nocy muszę tam iść żeby zobaczyć więcej" . Potem weszła pielęgniarka i zadzwonił mój telefon. To tylko Justin. Czekaj, czekaj....Justin???!!! Dobra, odebrałam.
-Halo?-spytałam
-Andrea? Co się stało podobno miałaś jakiś wypadek!?-spytał
-Wszystko w porządku a teraz papa!-odpowiedziałam
-Czekaj! Czemu tak szybko kończysz?-spytał
-Niech pomyśle...bo mam Cię gdzieś na razie!-powiedziałam i się rozłączyłam. 
Potem odłożyłam telefon i zasnęłam. Obudziłam się około 11. No cóż moje słowa trzeba spełnić. Od razu wstałam ubrałam kapcie i ruszyłam w dobrze znanym mi kierunku. Kiedy byłam na miejscu wszystkie wspomnienia wróciły.  Te wszystkie klatki, bałam się ale podeszłam do niej. Było ciemno więc zapaliłam światło. To co zobaczyłam było okropne, w klatkach byli ludzie psychicznie chorzy, pełno krwi i jakieś maszyny do tortur. Zrobiłam dwa kroki w tył i coś pociągnęło mnie w tył, uderzyłam plecami o klatkę w której jakiś gościu siedział. Wyrwałam się i jak najszybciej uciekłam. Byłam już na górze. Kiedy na kogoś wpadłam. Był to chłopak w loczkach. Całe policzki miałam w łzach a z oczu płynęły kolejne ich hetlolitry. Chłopak nawet mnie nie znał ale i tak mocno mnie przytulił i uspokajał. Ja wtuliłam się w niego i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. 
-Cicho...co się stało-spytał się chłopak.
-Ja byłam...i tam...chciał...zabić...uciekłam...zostawiłam światło-nie potrafiłam nic z siebie wydusić.
-Poczekaj. Pójdziemy tam razem.-i już chciał wstać ale mu nie pozwoliłam.
-Nie...oni...tam siedzą...klatki...nie wrócimy...pomocy-ciągle byłam przerażona nie chciałam być w tym szpitalu.
-Kto tam jest? Jak nie wrócimy? Jakie klatki?-dopytywał się.
-Albo nic nie mów chodź do pokoju. Tam wszyscy jesteśmy odpoczniesz.-dodał i pomógł mi iść, bo moje nogi były jak sparaliżowane. Weszliśmy do jakiegoś pokoju gdzie siedziała czwórka chłopaków. Od razu poczułam się bezpieczniej, mimo że ich nie znałam. Położyłam się na wielkim łóżku i zaczęłam się trząść, nie z zimna tylko ze strachu. Bo co jeżeli tamci ludzie jakoś wyjdą i tu przyjdą? Chłopak o krótkich włosach przykrył mnie kołdrą, myślał że zmarzłam ale nie. Potem chłopak w bląd włosach zaczął rozmowę.
-Kto to?-spytał
-Nie wiem-odpowiedział loczek.
-Ale wiem że coś musiała zobaczyć lub gdzieś iść bo uciekała.-dodał.
Wszyscy się do mnie przybliżyli. Loczek wszystkich przedstawił.
-To Zayn, Liam, Niall, Louis a ja to Harry.-opowiedział
-Andrea-przedstawiłam się.
-To Andrea opowiedz co się stało tylko powoli i dokładnie-powiedział Zayn.
-No bo ja wczoraj chodziłam po szpitalu i weszłam do takiego pomieszczenia, ale sobie poszłam bo było tam dziwnie. Dziś poszłam tam jeszcze raz, żeby się upewnić co to było...-nie mogłam tego powiedzieć.
-I co dalej-dopytywał się Louis.
-I jak tam byłam to było ciemno, zapaliłam światło a tam były klatki, krew, maszyny i ludzie.-opowiedziałam
-Jacy ludzie?-Spytał Liam.
-Nie wiem. Wyglądali strasznie. Chyba mieli jakąś chorobę. Boje się!-ostatnie słowa wykrzyczałam i schowałam się pod kołdrę.
-Trzeba coś z tym zrobić! Nie możemy tak tego zostawić. Pod nami znajdują się niebezpieczne osoby.-Liam nie dokończył bo usłyszeliśmy jakieś kroki, nie były one normalne.
Harry szybko podbiegł do drzwi i je zakluczył i zabarykadował. Wszyscy się bali. Harry zasłonił jeszcze szybko rolety ale zostawił kawałek odsłonięty, zgasił światło i wyjął narzędzia. Wszyscy siedzieliśmy przy oknie i patrzyliśmy co się dzieje. Nie było nas widać. Mieliśmy szczęście. Nagle zaczął mnie boleć brzuch i upadłam na ziemię. Niall szybko się zorientował i złapał mnie tuż nad ziemią. Nie mogłam wytrzymać c bólu. Nagle ból ustąpił to było dziwne. 

4 komentarze:

  1. WOW!! To jest... No nie wiem, to jest zajebiste!! Nie mam słów do określenia!!
    Czekam na nn ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty. Nie wiem o co chodziło z klatkami, ale superowy :* Kocham cie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ze w tych klatkach wyli ci ludzie... Ja cb też♥

      Usuń