wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 18/ Dlaczego oni nie mogą dac mi spokoju?!

Obudziłam się około 10 ale nie sama z siebie, ktoś musiał przyjść i mnie obudzić. Najchętniej spałabym dalej. Był to Liam. Zdziwił mnie, przecież nie musiał mnie budzić, sama bym wstała.
Li: Dzień dobry śpiochu.
A: No cześć.
Nie chciałam żeby widział mnie tak z rana, wyglądam okropnie. Schowałam się pod kołdrę.
Li: Wstawaj.
A: No już, już.
Payn zaczął walić mnie poduszką.
A: Nie śpię.
I kolejne uderzenie.
A: Czy ja śpię?
I kolejne. Nie wytrzymałam wydarłam się na niego.
A: Ja nie śpię!!!!
Li: No to wstawaj.!
A: Okey.
Wyszedł z mojego pokoju i ja wstałam i poszłam do łazienki się wykąpać, jak zwykle zapomniałam ubrań. To coś czego nienawidzę.  Poza tym mieszkam z pięcioma chłopakami. Otwarłam drzwi i nikogo nie było, szybko przemkłam do pokoju. W którym mogłam się spokojnie ubrać. Potem poszłam na śniadanie. Wzięłam torbę i poszłam na próbę, tak samo jak chłopcy. Miałam mieć dziś ostatnie informacje gdzie, na ile jedziemy. Trochę było mi szkoda, zostawiać ich tak ale muszę spełniać marzenia. Usiadłam koło Camilli i słuchałyśmy co mówi nam trenerka. Podobno mieliśmy wziąść udział w grze. Byłam mega szczęśliwa. Potem dostałam list od jakieś wytwórni, pomyślałam że odtworzę go w domu, następnie zaczęliśmy próbę. Po 4 godzinach wróciłam do domu. Zastałam tam wszystkich, poszłam wziąść prysznic i zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie i otwarłam list. Było tam napisanie że chcą mnie w filmie, ej no jak się tu nie zgodzić. Od razu było widać że jestem szczęśliwa.
Z: Co ty taka wesoła?
Dałam mu list, kiedy go czytał jego oczy robiły się coraz większe.
H: Co to?
Każdy po kolei go czytał, tak samo każdy był zdziwiony.
Z: I co zamierzasz zrobić?
A: A jak sądzisz?
Z: Pewnie że tak
A: No i widzisz.
Potem dostałam telefon od...Mamy? Musze odebrać.
M: Gdzie jesteś?
A: Niech cie to nie interesuje.
M: Masz wracać do domu!
A: Nie rozwaliłaś mi całe dzieciństwo! Pieprz się!
M: Jak nie wrócisz do domu to ja po ciebie przyjadę!
A: Nigdy mnie nie znajdziesz.
M: Naturalnie że tak.
A: Nie masz prawa rozumiesz ze przez to że chlejesz jesteś dla mnie nikim?
M: Wracaj!.
Rozłączyłam się. Nie wieże ma czelność do mnie dzwonić po tym jak rozwaliła mi całe życie. Wróciłam na dół, nie do chłopaków tylko do kuchni po ręczniki kuchenne, musiałam czymś wytrzeć moje łzy. Nie pokazywałam się chłopakom po prostu nie chce. Ale nie wyszło mi to najlepiej bo kiedy wracałam rozpłakałam się na dobre.
Z: Co się stało?
A: Nic.
H: Jak to nic przecież widać że coś jest nie halo.
A: Nic.
Li: Kto do ciebie dzwonił.
A: Nikt.
L: Możesz normalnie z nami mówić a nie tylko nie lub nic?
Li: A może pójdzie do Dani albo El one zawsze wszystkim pomagają.
A: Nie chce. Chce być na razie sama.
Poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko, płakałam dobre 2 godziny aż w końcu zasnęłam.
*następnego dnia*
Obudziłam się nie wyspana i obolała. Nie miałam ochoty wstawać, ale musiałam. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i ubrałam się w coś czystego. Zeszłam na dół do kuchni na śniadanie, wszyscy się mi przyglądali, wkurwiało mnie to!
A: Czy to co robię jest aż tak interesujące.?
Głos mi się łamał a gardło mnie bolało.
Z: Wszystko okey?
A: Tak 
N: Właśnie widać.
A: Zamilcz!
H: Ej nie tak ostro, znowu cię coś ugryzło?
A: Nie.
H: To w takim razie trochę grzeczniej.
A: Przepraszam.
Poszłam do salonu zjeść te płatki, czy to takie trudne dać komuś dzień spokoju? Chyba nie.

4 komentarze:

  1. Och poniosło ją trochę. Ale rozdział super. Nie mogę się doczekać kolejnego. Zapraszam do siebie:
    http://nowademi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :)
    Świetny rozdział :)
    Czekam już na kolejny bo bardzo podoba mi się jak piszesz :)

    http://onewayoranother-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń